Bałagan emerytalny

O bałaganie emerytalnym kilka razy wspominałam w moich felietonach, inni autorzy – również. Jest to jednak temat-rzeka, który w świetle sygnałów płynących od różnych osób i instytucji centralnych, nie wydaje się mieć końca

Publikacja: 20.09.2012 13:50

dr Agnieszka Chłoń-Domińczak

dr Agnieszka Chłoń-Domińczak

Foto: ROL

W ostatnich dniach media obiegła wiadomość, że Komisja Nadzoru Finansowego zaproponowała utworzenie nowych Emerytalnych Kont Oszczędnościowych (EKO), które mają być kolejnym rozwiązaniem pobudzającym oszczędzanie Polaków na emeryturę. Na EKO moglibyśmy wpłacać do 100 zł miesięcznie (50 zł składki podstawowej i 50 zł składki dodatkowej), które można by było odliczyć od podatku. Dodatkowe 50 zł mógłby dorzucić pracodawca. Symulację pokazują, że przy stopie zwrotu 6,5 proc. możemy zgromadzić nawet pół miliona złotych na emeryturę (na marginesie – założenia takie, bardzo optymistyczne, rzadko przyjmowane są przy szacunku efektów długotrwałych oszczędności; Komisja Europejska w swoich symulacjach zakłada stopę zwrotu rzędu 2 proc.).

Przypomnijmy – od tego roku wprowadzona jest możliwość oszczędzania na Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Pomimo ulgi podatkowej – mało osób zdecydowało się na tę formę oszczędzania, która okazała się (przynajmniej na razie) raczej kosztowna i mało atrakcyjna. Mamy również- funkcjonujące od połowy poprzedniej dekady Indywidualne Konta Emerytalne, i oczywiście wprowadzone wraz z reformą emerytalną Pracownicze Programy Emerytalne. Wybierz, Polaku, co lepsze: PPE, IKE, IKZE, EKO?

Polacy mało oszczędzają, a szczególnie niskie są ich oszczędności w ramach funkcjonujących już różnego typu dobrowolnych kont „emerytalnych". Jest to oczywiście niepokojące, chociaż nie wiemy, czy inne formy oszczędzania (często znacznie prostsze i tańsze dla oszczędzających) nie stanowią zabezpieczenia właśnie na okres po zakończeniu aktywności zawodowej. Czy jednak rozwiązaniem są nowe dodatkowe konta? Przeciętnemu Kowalskiemu już dzisiaj trudno się w systemie emerytalnym odnaleźć, a kolejne dodatkowe rozwiązania do niego wprowadzane to utrudniają. W swojej koncepcji system emerytalny miał być znacznie prostszy: jedno konto w ZUS (teraz mamy dwa), jedno konto w OFE (dzisiaj mamy jedno, za to powoli rachityczne, i jeszcze niepewne o czym poniżej), jedno konto w programie pracowniczym (tutaj niewiele się zmieniło) i konto indywidualne (dzisiaj mamy dwa do wyboru, w przypadku gdyby EKO zyskały akceptację – trzy).  Siedem to może dobra liczba w numerologii, ale w systemie emerytalnym? Nie jestem przekonana.

Nie jestem tu odosobniona – sceptyczne głosy słychać z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Finansów. W tym tonie wypowiadają się również eksperci (np. były wiceprezes nadzoru emerytalnego – Paweł Pelc).

Wiele badań socjologicznych (np. Diagnoza Społeczna) pokazuje, że Polacy nie oszczędzają, bo po pierwsze, niespecjalnie mają z czego, a po drugie – nie mają dużego zaufania do instytucji finansowych. W świetle zbliżającej się kolejnej fali kryzysu – prawdopodobnie trudno będzie oczekiwać, że przestrzeń do oszczędzania będzie większa, lub też wzrośnie zaufanie do różnych firm lokujących nasze oszczędności w trudnym okresie. W mojej ocenie powinniśmy raczej szukać rozwiązań w postaci radykalnego uproszczenia oferty dla przyszłych emerytów – tak, aby postawić oszczędzającego w centrum zainteresowania systemu emerytalnego. Wszystko co jest zbędne, utrudnia lub przeszkadza decyzje emerytalne, powinno być usunięte lub ograniczone. Zamiast kilku dobrowolnych indywidualnych kont, które nie działają, lepiej mieć jedno, ale takie które ma szansę na powodzenie. Dojście do tego wymaga najpierw sprawdzenia, czego ludzie chcą, a dopiero potem prezentowania przemyślanych propozycji rozwiązań.

Druga sprawa, która niepokoi, to powoli pojawiające się sygnały, że w przypadku zagrożenia sytuacji budżetowej, budżet znowu sięgnie do kieszeni przyszłych emerytów (w tym mojej) oszczędzających w otwartych funduszach emerytalnych. W ostatnich miesiącach stopy zwrotu w funduszach emerytalnych były wysokie – to oznacza, że wielu przyszłych emerytów, na dzisiaj, jest stratnych na skutek decyzji o zmniejszeniu składki do OFE. Nasze przyszłe emerytury nie będą wysokie, ale przesuwanie większej składki do ZUS dodatkowo je zmniejszy. Oszczędności budżetu w długim okresie są raczej iluzoryczne, a ryzyko mniejszej emerytury wzrasta. Sygnały takie nie budzą zaufania do systemu emerytalnego i instytucji finansowych, gdyż często w takiej sytuacji padają argumenty, że są to instytucje miało wiarygodne, to po co mają inwestować nasze emerytalne oszczędności?

Czyli z jednej strony słyszymy, że mało oszczędzamy i im więcej będzie kont emerytalnych tym może nas to bardziej zachęci, z drugiej słyszymy – że lepiej jest, jak nasze składki w większości będą w ZUS, bo tam będą bezpieczniejsze! Trudno sobie wyobrazić, by tak sprzeczne sygnały ułatwiły budowanie zaufania do systemu emerytalnego.

Nie słychać natomiast nic, albo bardzo niewiele, na temat wypłat emerytur z oszczędności w OFE. Przypomnijmy – przez ponad dekadę dyskusji na ten temat powiedziano już wiele i chyba wszystkie możliwe opcje były na stole: od jednej instytucji wypłacającej nam emerytury, której środkami zarządzają wyspecjalizowane firmy typu asset managament, do wielu konkurujących pomiędzy sobą zakładów emerytalnych. Szuflady są głębokie: trzeba tylko dokonać najlepszego, w obecnych uwarunkowaniach, wyboru.

W pędzie kolejnych zmian i prób „łatania" wszystkiego – od budżetu po przyszłe emerytury dobrowolnymi oszczędnościami straciliśmy z oczu najważniejszy podmiot - przyszłych emerytów – którzy zgubieni w gąszczu kont, dyskusji, wątpliwości, głosują nogami – ignorując system emerytalny i jego ofertę oraz często wypowiadających się, że na emeryturę od państwa to i tak nie ma co liczyć. Trudno o bardziej dobitnie wyrażony brak zaufania. Spróbujmy to zaufanie odbudować. Spójrzmy na nasz system emerytalny z perspektywy jego uczestników i zastanówmy się, jak można go znowu uczynić prostym, przejrzystym i efektywnym.

 

dr Agnieszka Chłoń-Domińczak związana jest ze Szkołą Główną Handlową. Od 2002 do 2008 pełniła funkcję dyrektora departamentu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, z przerwą w okresach od grudnia 2004 do listopada 2005 (gdy zajmowała stanowisko podsekretarza stanu w resorcie polityki społecznej) i w 2007 (gdy od stycznia do sierpnia była radcą w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego).Od stycznia 2008 r. do lipca 2009 r. była wiceministrem pracy. W latach 1997–1999 pracowała w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemów Zabezpieczenia Społecznego jako analityk i wicedyrektor.

W 2009 została uhonorowana Nagrodą im. Andrzeja Bączkowskiego "za wysokie kwalifikacje, które łączy z wielkim zaangażowaniem w działaniach dla dobra publicznego".

W ostatnich dniach media obiegła wiadomość, że Komisja Nadzoru Finansowego zaproponowała utworzenie nowych Emerytalnych Kont Oszczędnościowych (EKO), które mają być kolejnym rozwiązaniem pobudzającym oszczędzanie Polaków na emeryturę. Na EKO moglibyśmy wpłacać do 100 zł miesięcznie (50 zł składki podstawowej i 50 zł składki dodatkowej), które można by było odliczyć od podatku. Dodatkowe 50 zł mógłby dorzucić pracodawca. Symulację pokazują, że przy stopie zwrotu 6,5 proc. możemy zgromadzić nawet pół miliona złotych na emeryturę (na marginesie – założenia takie, bardzo optymistyczne, rzadko przyjmowane są przy szacunku efektów długotrwałych oszczędności; Komisja Europejska w swoich symulacjach zakłada stopę zwrotu rzędu 2 proc.).

Pozostało 89% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami