Pieniądze przyszłego emeryta trafiają do funduszu „cyklu życia", starzejącego się razem z inwestorem. Im więcej czasu pozostaje do końca inwestycji, tym bardziej agresywnie są lokowane pieniądze. Wraz z upływem czasu coraz większa część oszczędności zamiast trafiać do funduszy akcji, ląduje w bezpiecznych strategiach dłużnych.
Zmiany alokacji są dokonywane przez zarządzających – klient nie musi się troszczyć o profil inwestycji, choć jeżeli chce – ma taką możliwość. Jeżeli np. wiek klienta kwalifikuje inwestycje do funduszu PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2020 r. (data w nazwie funduszu oznacza termin, w którym zamierzamy zacząć „konsumować" oszczędności), ale inwestor ma wyższą skłonność do ryzyka, może w trakcie trwania inwestycji przerzucić swoje pieniądze do funduszu zapadającego w 2040 r., czyli dłużej utrzymującego bardziej agresywny profil inwestycji.
Wpłaty do funduszy są zwolnione z opłaty manipulacyjnej. To jednak nie koniec, bo fundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego są opakowane w strukturę IKZE, która pozwala odliczyć od podstawy opodatkowania pieniądze wpłacone na konto zabezpieczenia emerytalnego.
Jeżeli wartość wpłat do programu przekroczy limit obowiązujący w IKZE – 4 tys. zł rocznie (dla najlepiej zarabiających, generalnie to maksymalnie 4 proc. zarobków brutto), pieniądze zaczynają trafiać na indywidualne konto emerytalne (IKE) o takiej samej strategii inwestycyjnej. Korzyści podatkowe z IKE są inne niż IKZE – przy wypłacie środków inwestor jest zwolniony z podatku od dochodów kapitałowych.
Gdyby nawet limit wpłat do IKE (ok. 10 tys. zł rocznie) został przekroczony, pieniądze przyszłego emeryta trafiają do tradycyjnego rejestru, stosowanego przy inwestycjach w fundusze.