Joost Bayards ma 63 lata i zamierza pracować jeszcze przez ponad 20. Kiedy stracił pracę w biurze, przekwalifikował się na stolarza. Bayards należy do grupy obywateli, o których myślał premier Fredrik Reinfeldt, apelując, by każdy Szwed zastanowił się, o ile lat jest w stanie przedłużyć swoją aktywność zawodową. Z prognoz demograficznych wynika, że co drugie z nowo narodzonych Szwedek i Szwedów dożyje 100 lat. Jako potencjalny wiek przejścia na emeryturę, premier wymienił 75. rok życia.
Aby móc pracować tyle lat, trzeba jego zdaniem być przygotowanym na zmianę zawodu w połowie życia. Do tego zaś niezbędna jest możliwość zdobycia wsparcia finansowego, by móc rozpocząć studia po pięćdziesiątce. Obecnie prawo do ubiegania się o kredyt na naukę czy o stypendium przysługuje w Szwecji osobom, które nie ukończyły 53 lat.
Wystąpienie premiera wywołało prawdziwe tsunami. – Byłoby wspaniale, gdybyśmy cieszyli się tak długo dobrym zdrowiem. Jednak większość spośród naszych członków ma ledwo siłę dociągnąć w pracy do sześćdziesiątki – mówi Annelie Nordstrom, szefowa organizacji pracowników gmin.
Ochota do pracy po 65. roku życia ma ścisły związek z wykonywanym zawodem
Według Szwedzkiego Instytutu Badań Opinii Publicznej ochota do pracy po 65. roku życia ma ścisły związek z wykonywanym zawodem. Chęć przedłużenia aktywności zawodowej deklaruje 51 proc. przedsiębiorców, ale wśród urzędników ten odsetek wynosi już tylko 39 proc., a 40 proc. mówi dłuższej pracy stanowcze „nie". Najbardziej jednak sprzeciwiają się takim pomysłom robotnicy. 57 proc. nie zgadza się na odsunięcie perspektywy emerytury.