Jaka jest przyszłość europejskich systemów emerytalnych? Odpowiedź ekonomistów jest dobrze znana. Poza niektórymi systemami, takimi jak system szwedzki, włoski, polski czy estoński, które dokonały istotnych reform czyniących je finansowo podtrzymywalnymi w długim okresie, systemy te nie mogą przetrwać w swojej obecnej postaci. Mówiąc technicznie, są one „aktuarialnymi bankrutami". Reformy są niezbędne. I nie mówimy to o reformach strukturalnych, takich jak np. wprowadzenie filaru kapitałowego. Mówimy po prostu o zmniejszeniu stopy zastąpienia (relacji emerytury do płacy) i – planowanym przez nasz rząd - podwyższeniu wieku emerytalnego lub też o kombinacji obydwu.
Wyżej przytoczona odpowiedź ekonomistów jest jednak niesatysfakcjonująca. Większość z nich nie zajmuje bowiem stanowiska w kluczowej kwestii czyli możliwości wprowadzenia reform emerytalnych. A ta zależy od starzejących się wyborców, a w szczególności od starzejącego się szybko w Europie tzw. „median voter", czyli „środkowego wyborcy", a więc osobnika, który głosuje w wyborach oraz powyżej i poniżej którego, jeśli chodzi o wiek, znajduje się taka sama liczba osób. Zgodnie z szeroko akceptowaną teorią wyborów parlamentarnych, pogląd takiego właśnie teoretycznego osobnika decyduje o ostatecznym wyniku wyborów. Wiek tego osobnika, który wynosi dziś 47 lat we Francji i 45 w Wielkiej Brytanii (krajach ze zbankrutowanymi (aktuarialnie) systemami emerytalnymi) w 2050 roku będzie wynosił odpowiednio 56 lat we Francji i 53 lata w Wielkiej Brytanii (Galasso, 2006).
Co to oznacza? Jak to często w życiu bywa i jak pokazują badania, oznacza to zarówno złą, jak i dobrą wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że wyborcy będą domagali się coraz bardziej szczodrego systemu emerytalnego, z coraz wyższymi stopami zastąpienia, a więc też coraz wyższymi składkami na ubezpieczenie społeczne. Wynika to z faktu, że coraz starszy „środkowy wyborca" ma coraz mniej lat przed sobą na płacenie składek na ubezpieczenie społeczne, a zarazem ma przed sobą coraz więcej lat spędzonych na emeryturze. Tak więc łatwo zaakceptuje wysoką składkę – bo będzie ją płacił krótko – a zarazem będzie beneficjentem wyższej stopy zastąpienia, bo będzie długo przebywał na emeryturze, długo, coraz dłużej....długość trwania życia powiększa się szybko. Oczywiście jest to preferencja bezsensowna i przyśpieszająca rzeczywiste bankructwo systemów emerytalnych „starej Europy".
Ale jest też i dobra wiadomość. Starzenie się populacji, a tym i „środkowego wyborcy", pomoże w podnoszeniu wieku emerytalnego. Dlaczego? Dlatego, że wczesny wiek emerytalny powoduje obniżanie się zdyskontowanych na dzień dzisiejszy aktywów w systemie ubezpieczeń społecznych, czyli – mówiąc kolokwialnie – zamożności uczestników systemu emerytalnego obliczanego jako wartość przyszłych emerytur w dniu głosowania. Ponieważ przejdą na emeryturę wcześnie, niewiele zakumulują, a więc będą mieli mniej do podziału gdy już będą emerytami. Będą więc chcieli przejść na emeryturę później, aby zakumulować więcej: typowy „efekt dochodowy" znany na pierwszym roku studiów ekonomii.
W rezultacie my, Europejczycy, wcale nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej. Razem z upływem czasu rośnie siła czynników pro- i anty- reformatorskich. Od posunięć decydentów zależy ostateczny rezultat. Nie jest to rezultat oczywisty, zewnętrzny, przez Boga dany.