Starzenie się ludności a wybory

Tak, mamy dobry, przejrzysty, sprawiedliwy i podtrzymywalny system emerytalny, ale musimy podnieść wiek emerytalny. W warunkach rosnącej globalizacji i swobody przepływu osób jakość systemów emerytalnych Francji czy Niemiec także staje się dla nas ważna

Publikacja: 21.02.2012 18:37

Michał Rutkowski, dyrektor w Banku Światowym odpowiedzialny za Rosję

Michał Rutkowski, dyrektor w Banku Światowym odpowiedzialny za Rosję

Foto: Archiwum

Jaka jest przyszłość europejskich systemów emerytalnych? Odpowiedź ekonomistów jest dobrze znana. Poza niektórymi systemami, takimi jak system szwedzki, włoski, polski czy estoński, które dokonały istotnych reform czyniących je finansowo podtrzymywalnymi w długim okresie, systemy te nie mogą przetrwać w swojej obecnej postaci. Mówiąc technicznie, są one „aktuarialnymi bankrutami".  Reformy są niezbędne. I nie mówimy to o reformach strukturalnych, takich jak np.  wprowadzenie filaru kapitałowego. Mówimy po prostu o zmniejszeniu stopy zastąpienia (relacji emerytury do płacy) i – planowanym przez nasz rząd - podwyższeniu wieku emerytalnego lub też o kombinacji obydwu.

Wyżej przytoczona odpowiedź ekonomistów jest jednak niesatysfakcjonująca. Większość z nich nie zajmuje bowiem stanowiska w kluczowej kwestii czyli możliwości wprowadzenia reform emerytalnych. A ta zależy od starzejących się wyborców, a w szczególności od starzejącego się szybko w Europie tzw. „median voter", czyli „środkowego wyborcy", a więc osobnika, który głosuje w wyborach oraz powyżej i poniżej którego, jeśli chodzi o wiek, znajduje się taka sama liczba osób. Zgodnie z szeroko akceptowaną teorią wyborów parlamentarnych, pogląd takiego właśnie teoretycznego osobnika decyduje o ostatecznym wyniku wyborów. Wiek tego osobnika, który wynosi dziś 47 lat we Francji i 45 w Wielkiej Brytanii (krajach ze zbankrutowanymi (aktuarialnie) systemami emerytalnymi) w 2050 roku będzie wynosił odpowiednio  56 lat we Francji i 53 lata w Wielkiej Brytanii (Galasso, 2006).

Co to oznacza? Jak to często w życiu bywa i jak pokazują badania, oznacza to zarówno złą, jak i dobrą wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że wyborcy będą domagali się coraz bardziej szczodrego systemu emerytalnego, z coraz wyższymi stopami zastąpienia, a więc też coraz wyższymi składkami na ubezpieczenie społeczne. Wynika to z faktu, że coraz starszy „środkowy wyborca" ma coraz mniej lat przed sobą na płacenie składek na ubezpieczenie społeczne, a zarazem ma przed sobą coraz więcej lat spędzonych na emeryturze. Tak więc łatwo zaakceptuje wysoką składkę – bo będzie ją płacił krótko – a zarazem będzie beneficjentem wyższej stopy zastąpienia, bo będzie długo przebywał na emeryturze, długo, coraz dłużej....długość trwania życia powiększa się szybko. Oczywiście jest to preferencja bezsensowna i przyśpieszająca rzeczywiste bankructwo systemów emerytalnych „starej Europy".

Ale jest też i dobra wiadomość. Starzenie się populacji, a tym i „środkowego wyborcy", pomoże w podnoszeniu wieku emerytalnego. Dlaczego? Dlatego, że wczesny wiek emerytalny powoduje obniżanie się zdyskontowanych na dzień dzisiejszy aktywów w systemie ubezpieczeń społecznych, czyli – mówiąc kolokwialnie – zamożności uczestników systemu emerytalnego obliczanego jako wartość przyszłych emerytur w dniu głosowania. Ponieważ przejdą na emeryturę wcześnie, niewiele zakumulują, a więc będą mieli mniej do podziału gdy już będą emerytami. Będą więc chcieli przejść na emeryturę później, aby zakumulować więcej: typowy „efekt dochodowy" znany na pierwszym roku studiów ekonomii.

W rezultacie my, Europejczycy, wcale nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej. Razem z upływem czasu rośnie siła czynników pro- i anty- reformatorskich. Od posunięć decydentów zależy ostateczny rezultat. Nie jest to rezultat oczywisty, zewnętrzny, przez Boga dany.

W dodatku, wraz z globalizacją, wszystkie problemy się globalizują. Tak, mamy dobry, przejrzysty, sprawiedliwy i podtrzymywalny system emerytalny, ale musimy podnieść wiek emerytalny. Ale też w warunkach rosnącej globalizacji i swobody przepływu osób jakość systemów emerytalnych Francji czy Niemiec staje się ważna także dla nas. Noles volens musimy wszyscy być Europejczykami.

 

Michał Rutkowski jest ekonomistą, dyrektorem w Banku Światowym odpowiedzialnym za Rosję. Wcześniej był m.in. dyrektorem ds. polityki społecznej w regionie Azji Południowej Banku Światowego odpowiadającym m.in. za wsparcie dla systemów edukacji, zdrowia i zabezpieczenia społecznego w Indiach, Pakistanie, Bangladeszu, Afganistanie, Sri Lance, Nepalu, Bhutanie i Malediwach.To najwyższy rangą polski urzędnik w centrali Banku Światowego w Waszyngtonie. Rutkowski jest współautorem koncepcji reformy emerytalnej przeprowadzonej w Polsce w 1999 r.

Jaka jest przyszłość europejskich systemów emerytalnych? Odpowiedź ekonomistów jest dobrze znana. Poza niektórymi systemami, takimi jak system szwedzki, włoski, polski czy estoński, które dokonały istotnych reform czyniących je finansowo podtrzymywalnymi w długim okresie, systemy te nie mogą przetrwać w swojej obecnej postaci. Mówiąc technicznie, są one „aktuarialnymi bankrutami".  Reformy są niezbędne. I nie mówimy to o reformach strukturalnych, takich jak np.  wprowadzenie filaru kapitałowego. Mówimy po prostu o zmniejszeniu stopy zastąpienia (relacji emerytury do płacy) i – planowanym przez nasz rząd - podwyższeniu wieku emerytalnego lub też o kombinacji obydwu.

Pozostało 84% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami