- Lęk jest zwykle bardzo dużym motywatorem – mówi Zaleśkiewicz.
Prawie 80 proc. badanych wskazuje również na bezpieczeństwo, a nie potencjalne zyski, jako najważniejszy wyróżnik produktu emerytalnego.
– Taka postawa jest zgodna z psychologicznym modelem podejmowania decyzji finansowych, tzw. safety-first principle, zgodnie z którym ludzie najpierw próbują wyeliminować niepewność, a dopiero potem interesują się oczekiwanymi korzyściami – wyjaśnia dr Tomasz Zaleśkiewicz.
Liczy się bezpieczeństwo, a mniej zysk
Obecnie Polacy na najważniejszy czynnik w oszczędzaniu z myślą o przyszłej emeryturze wskazują bezpieczeństwo inwestycji (59 proc.) oraz wiarygodność instytucji finansowej oferującej dany produkt (53,2 proc.). na trzecim miejscu uplasował się przyszły szacowany zysk.
- To znak czasów. Parę lat temu stawialibyśmy zapewne przede wszystkim na wysokie zyski – mówi Dariusz Kazalski.
Według respondentów najlepszym zabezpieczeniem finansowym na emeryturę jest posiadanie nieruchomości (65,6 proc.).
- Ludzie się boją, jeśli chcą oszczędzać to bezpiecznie. A coś to jest namacalne jest najbardziej bezpieczne. Obawiają się, że pieniądze mogą zniknąć. Czegoś co jest namacalne, nikt im nie zabierze. To nieracjonalne z punktu widzenia ekonomicznego, bo na inwestycji w nieruchomość także można stracić – ocenia psycholog.
Dopiero w następnej kolejności za nieruchomościami, Polacy wymieniają produkty oszczędnościowe przeznaczone na emeryturę czy konkretne produkty III-filarowe jak IKZE, IKE czy PPE (po 23,6 proc. odpowiedzi).
Zdaniem Leszka Niemyckiego, prezesa Deutsche Bank PBC, są przesłanki do tego by Polacy oszczędzali na przyszłość.
- Płace w Polsce rosną, nasza gospodarka się rozwija. Są przesłanki do tego by mieć poczucie, że warto systematycznie odkładać część pensji na przyszłą emeryturę - mówi Niemycki.
Negatywne trendy
Według szacunków ZUS za około 50 lat liczba emerytów w Polsce może wzrosnąć nawet o 90 proc. a liczba pracujących spadnie o 40 proc. Zgodnie z wyliczeniami Komisji Europejskiej w całej Unii Europejskiej na jednego emeryta pracują obecnie około 4 osoby. Jeśli obecny trend demograficzny się utrzyma, za 30 - 40 lat liczba ta spadnie do maksymalnie 2. Publiczne systemy ubezpieczeń społecznych będą wystawione na historyczną próbę. Pesymistyczne prognozy demograficzne będą dotkliwe dla naszych portfeli – tak przyszłych emerytów, jak i osób pracujących na ich świadczenia.
– Bez samodzielnie zgromadzonego kapitału, nie możemy liczyć na dostatnią emeryturę – zastrzega Dariusz Kazalski.– Trzeba pamiętać, że im wcześniej podejmiemy decyzję o odkładaniu na starość, tym bardziej skorzystamy z efektów długofalowego oszczędzania, jak choćby z procentu składanego, który zwiększa nasz zysk dzięki uzyskiwaniu odsetek od odsetek zgromadzonych wcześniej. Jego efekt jest najsilniej widoczny po 30. roku oszczędzania – dodaje.
Badanie Deutsche Bank PBC na temat postaw wobec zmian w systemie emerytalnym przeprowadził 17 stycznia 2012 r. Instytut Homo Homini na losowej próbie, składającej się z 1848 osób aktywnych zawodowo, którzy w dniu badania mieli ukończony 18. rok życia i nie przekroczyli wieku emerytalnego. W ramach grupy wyszczególniono subpopulację osób, którym w dniu badania pozostało minimum 10 lat pracy do osiągnięcia wieku emerytalnego. Badanie zrealizowane metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).