Przypomnijmy w piątkowym expose premier Donald Tusk zapowiedział sporo zmian w systemie emerytalnym. W tym podniesienie wieku emerytalnego. Ma on rosnąć co cztery miesiące o miesiąc. To oznacza, że co rok będziemy pracować o trzy miesiące dłużej. W sumie wiek emerytalny ma wzrosnąć do 67. roku życia. Obecnie panowie przechodzą na emeryturę w wieku 65 lat, a panie w wieku 60 lat.
Według premiera ta zmiana pozwoli ograniczyć nadmierne zadłużanie się państwa oraz pozwoli stabilnie wypłacać emerytury wszystkim. Wiek emerytalny ma być stopniowo podnoszony już od 2013 r. Jak powiedział premier dzięki tej decyzji w 2020 r. dług publiczny do PKB wyniesie 42 proc. W 2030 r. będzie to 40 proc., a d 2040 r. spadnie do 35 proc. PKB.
Z wyliczeń rządowych wynika, że dłuższy wiek pracy to także korzyść dla samych ubezpieczonych, bo dzięki temu ich emerytury będą wyższe. Kobieta w wieku 50 lat, która będzie pracować 3 lata dłużej może spodziewać się świadczenia wyższego o 20 proc. Z kolei 39-latka będzie pracować o 7 lat dłużej, a jej emerytura ma być wyższa nawet o 80 proc.
Co ciekawe dotychczas przeciwko ustawowemu podnoszeniu wieku emerytalnego by koalicjant PO, czyli PSL. Głośno o tym mówiła m.in. Jolanta Fedak, była minister pracy z PSL. Ale negatywnie wypowiadał się także minister finansów Jacek Rostowski. Eksperci od lat podkreślają jednak, że należy zdecydować się na ten krok. Podniesienie wieku emerytalnego było wpisane w koncepcję reformy emerytalnej, która została zapoczątkowana w 1999 r.