Sto złotych miesięcznie jest w stanie odkładać prawie każdy. Jednorazowo nie jest to zbyt wielkie obciążenie dla portfela. Gdyby konsekwentnie wytrwać w tym postanowieniu i co miesiąc oszczędzać tak niewielką kwotę, po kilku – kilkunastu latach można uzbierać znaczny kapitał. Jego dokładna wartość będzie zależała od okresu oszczędzania i od stopy zwrotu, jaką uda się wypracować.
Inaczej niż na klasycznej lokacie bankowej, gdzie odsetki są zwykle dopisywane dopiero na koniec okresu oszczędzania, w funduszach wypracowane zyski na bieżąco powiększają pracujący kapitał. Dzięki temu może się w pełni ujawnić dobrodziejstwo mechanizmu procentu składanego.
Jeżeli przyjmiemy, że wpłacone 100 zł zarabia 5 zł rocznie (stopa zwrotu to 5 proc.), to zebrany kapitał powiększy się do 200 zł nie po 20 latach, ale już w 15. roku oszczędzania. Natomiast kolejne 100 zł zysku pojawi się na koncie inwestora po następnych ośmiu latach (a więc w 23. roku oszczędzania). Zwiększenie stopy zwrotu z inwestycji choćby o punkt procentowy przyspieszy ten wzrost jeszcze bardziej.
Trzeba oczywiście pamiętać, że założenie stałego wzrostu wartości jednostki w kolejnych latach oszczędzania jest tylko teoretyczne. W długim okresie pojawią się i lata z ponadprzeciętnymi zyskami, i takie, w których zebrany kapitał będzie się kurczył. Szacując przyszłą rentowność inwestycji można zakładać jedynie średnie stopy zwrotu, a i tak będzie to obciążone dużym błędem.
Lepiej postawić na regularność
Systematyczność wpłat zwalnia inwestora z myślenia o koniunkturze na rynku i o tym, czy moment na zakup jednostek jest odpowiedni.