W lipcu może zapaść wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie ograniczania inwestycji zagranicznych OFE. W połowie kwietnia rzecznik generalny Trybunału zaproponował, by orzekł on, że Polska naruszyła unijną swobodę przepływu kapitału, ograniczając inwestycje zagraniczne funduszy emerytalnych.
Obecnie OFE maksymalnie 5 proc. swoich aktywów mogą inwestować poza Polską. Jednak ten limit nigdy nie był w pełni wykorzystywany.
"Rz" zapytała zarządzających funduszami o to, ile – ich zdaniem – powinien wynosić limit inwestycji zagranicznych. – Docelowo za pięć lat limit inwestycji zagranicznych powinien wynosić 20 proc. aktywów – mówi jeden z zarządzających.
Podobnie wypowiada się większość zarządzających aktywami w OFE. Najwyższy wskazywany przez nich limit to 30 proc. Jak podkreślają, nie chodzi jedynie o wyższy zyski, ale o dywersyfikację pieniędzy przyszłych emerytów.
Ankieta wśród zarządzających nie potwierdza zatem tez wielu polityków, że po zwiększeniu limitu inwestycji za granicą OFE zaczną na dużą skalę lokować pieniądze poza Polską. Zdaniem Mirosława Gronickiego, byłego ministra finansów, trzeba uwierzyć w rozsądek osób odpowiedzialnych za inwestycje. – Wiele zależy od ustalenia poziomu ryzyka. Żaden fundusz nie zainwestuje wówczas w papiery bankruta. Urozmaicony portfel jest portfelem bardziej bezpiecznym – podkreśla Gronicki.