Debata między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim zorganizowana przez TVP miała zderzyć opinie przeciwnika i zwolennika rządowej propozycji obniżenia składki emerytalnej płaconej do OFE. Polacy mieli zrozumieć, o co chodzi w tym pomyśle. Chaotyczna i emocjonalna dyskusja, przerywana często przez jednego z prowadzących, raczej nie spełniła tego założenia.
Minister finansów uważa, że nie można pogodzić się z tym, że wysokie składki do OFE zwiększają zadłużenie publiczne.
– Jest to bezsensowne – mówił ostro Rostowski. Jak wyliczał, już dziś 16 proc. długu publicznego jest efektem przekazywania składek do OFE. I dług ten będzie drastycznie przyrastał do ok. 80 proc. PKB w 2060 r. – Po zmianach proponowanych przez rząd dług będzie dalej przyrastał, ale już nie w tym tempie – mówił szef resortu finansów.
Prof. Leszek Balcerowicz zaczął od tego, że wolałby, żeby w Polsce nie było potrzeby obrony jednej z najważniejszych reform, jaką udało się wprowadzić. – Mówię o reformie emerytalnej z 1999 roku – dodał. Pytał, dlaczego rząd ogłasza za najbardziej bezsensowne wydatki, które budują oszczędności. Nie patrzy zaś np. na wydatki na sektor publiczny, wynikające z przywilejów górniczych czy w obecnym stanie utrzymywania KRUS. Koncentruje się na jednym typie wydatków, istotnych dla ludzi.
– Rząd upiera się na ograniczeniu jednego, konkretnego wydatku, czym godzi w oszczędności obywateli, a równocześnie bezsensownie przyrastają inne wydatki – mówił Balcerowicz.