Zapewnił też, że miłą niespodzianką dla emeryta będzie podwyższenie możliwości inwestowania przez fundusze aktywów w akcje - dzięki temu przyszłe świadczenie będzie mogło być wyższe.
Michał Boni, szef doradców ekonomicznych premiera także położył nacisk na konieczności poprawienia kondycji finansów publicznych i zahamowania tempo wzrostu zadłużenia. - Wprowadzając reformę emerytalną w 1999 roku nie zadbano o finansowanie systemu, nie zreformowano sposobu zarządzania funduszy emerytalnych i nie wprowadzono nowych rozwiązań, które pomogłyby w bilansowaniu systemu - stwierdził Boni. - Polskie finanse nie były w stanie unieść ciężaru, jaki stanowiła składka na poziomie 7,3 proc. pensji brutto kierowana do OFE.
Wyjaśnił, że cięcie składki da w tym roku oszczędności rządu 0,7 proc. PKB i 0,4 w kolejnym roku. - To posunięcie zmniejszy potrzeby pożyczkowe naszego kraju o 195 mld zł - o tyle zmniejszy się pętla, zaciskająca się na naszych szyjach i zwiększą możliwości rozwojowe Polski - stwierdził minister.
Optymizmem z sejmowej mównicy tryskał minister finansów Jacek Rostowski. Próbował przekonywać posłów, że Polska jest liderem w konsolidacji finansów publicznych, a ich kondycja jest zadowalająca. Na te słowa zareagował minister w kancelarii premiera Michał Boni: - Pan się chyba przejęzyczył - zapytał Rostowskiego. Po debacie w rozmowie z "Rz" stwierdził, ze jeśli się ma deficyt bliski 8 proc. PKB, rosnące zadłużenie dochodzące do progu 55 proc. w relacji do PKB i jest się w procedurze nadmiernego deficytu, to nie można publicznie mówić, że z finansami publicznymi jest wszystko w porządku - stwierdził Boni.
Zdaniem Jacka Rostowskiego ministra finansów, pozostawienie składki do OFR na dotychczasowym poziomie spowoduje w ciągu najbliższych 10 lat zwiększeniem zadłużenia państwa o 4 tys. zł w przeliczeniu na statystycznego Polaka
Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA uważa, że rząd postawił cały swój autorytet na to, aby zmiany w OFE przeprowadzić. - Determinacja ekipy rządzącej jest tym większa, że ryzyko przy mocno osłabiającym się złotym przekroczeni progu 55 proc. Zadłużenia w relacji do PKB jest bardzo duże - mówi Mrowiec. Jeśli tak by się stało, budżet na 2013 rok musiałby zostać uchwalony bez deficytu. Także Jakub Borowski z Invest Banku jest przekonany, że Sejm zmiany zatwierdzi. - Do mnie argumenty rządu trafiły, trzeba ratować finanse publiczne - mówi ekonomista. -Problem polega na tym, że te zmiany powinny być elementem większego pakietu reform, które poprawiłuby kondycję finansów publicznych w długim okresie - dodaje.