Związkowcy i pracodawcy będą rozmawiać w sprawie OFE

Wielofunduszowość jest niezbędna, bo podniesie świadczenia. Ale ma sens przy wyższej składce

Publikacja: 04.03.2011 04:06

Związkowcy i pracodawcy będą rozmawiać w sprawie OFE

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Związki zawodowe i organizacje pracodawców z Komisji Trójstronnej spróbują dziś ustalić wspólne stanowisko dotyczące docelowego poziomu składki emerytalnej przekazywanej do OFE. Rząd zaproponował, by od maja składka do funduszy spadła z 7,3 do 2,3 proc. Docelowa jej wysokość od 2017 r. ma wynieść 3,5 proc.

Według wyliczeń, zakładając rządową propozycję, wysokość przyszłych świadczeń spadnie, nawet jeśli istotnie zwiększy się limit inwestycji w akcje. – Aby wysokość emerytur nie spadła, minimalny poziom składki powinien wynieść 4,3 proc., przy założeniu wyższego limitu lokowania w akcje – mówi osoba z jednego z OFE.

W środę Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera, zapewnił, że rząd nie zmienia stanowiska w kwestii wysokości składki do OFE i nie zgodzi się, by wróciła ona za kilka lat do obecnego poziomu 7,3 proc. Równocześnie jednak zapowiedział, że jeśli partnerzy społeczni przygotują wspólne stanowisko, to przedstawi je w piątek, gdy projekt będzie przyjmował Komitet Stały Rady Ministrów, oraz we wtorek, gdy to samo zrobi Rada Ministrów.

– Rząd chce zwiększyć limit inwestycji w akcje dla OFE po to, by po obniżeniu składki do tych instytucji nie spadła wysokość świadczeń. W tej sytuacji, gdy zwiększa się zaangażowanie w akcje, niezbędne jest utworzenie wielofunduszowości, co rząd już zapowiedział. Wielofunduszowość nie ma jednak sensu przy poziomie składki rzędu 3,5 proc. – mówi Jeremi Mordasewicz z Lewiatana.

13 mld zł składek zamiast 23,8 mld zł otrzymają w tym roku OFE

Wielofunduszowość to różne rodzaje funduszy dopasowanych strategią do wieku oszczędzających. Zwiększenie limitu inwestycji w akcje (w projekcie górny ich limit został ustalony na poziomie 90 proc.) dla OFE spowoduje, że w dużo większym stopniu będą uzależnione od sytuacji na giełdzie. Gdy ta będzie zła, straty funduszy mogą być duże. To zatem według ekspertów oznacza, że niezbędny jest fundusz bezpieczny, który będzie chronił kapitał klientów OFE w wieku przedemerytalnym. Na to wskazuje także NBP. – Wielofunduszowość ma sens, gdy docelowa wysokość składki do OFE to minimum 5 proc. Wtedy przyszłe emerytury nie będą niższe – mówi Mordasewicz.

W czasie środowego posiedzenia zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Komisji Trójstronnej część partnerów wskazywała na poziom składki do OFE rzędu 5 – 5,5 proc. za sześć lat.

– Będzie trudno wypracować wspólne stanowisko. Mamy też wątpliwości, czy nawet jeśli to się uda, to czy wpłynie na decyzję rządu – mówi Grzegorz Byszewski, ekspert Pracodawców RP. Henryk Nakonieczny deklaruje, że „Solidarność" opowiada się za wypracowaniem wspólnego stanowiska przez partnerów. Podobnie Związek Rzemiosła Polskiego (ZRP). – Liczymy na to, że kompromis jest możliwy – mówi Jan Klimek ze ZRP.

Wątpliwości budzi to, jak ostatecznie zachowają się OPZZ, BCC oraz Forum Związków Zawodowych. Według Wiesławy Taranowskiej, wiceszefowej OPZZ, składka do OFE na poziomie 5,5 proc. nie wchodzi w grę. Z naszych informacji wynika, że związek może ewentualnie zgodzić się na składkę w wysokości 4 – 4,3 proc.

Najtwardsze stanowisko zajmuje BCC. Jego zdaniem w ogóle nie należy obniżać składki do OFE, a rząd powinien przeprowadzić inne działania, które spowodują, że deficyt finansów publicznych spadnie. – Wysokość składki do OFE nie powinna być niższa niż 3,9 proc. Poniżej tego poziomu efektywność systemu spada. Nie oznacza to jednak naszej zgody na legitymizowanie działań rządu. Dziś proponuje on plaster, zamiast terapii znacznie poważniejszej – mówi Mirosław Barszcz, ekspert BCC.

Wiadomo, że przeciw wyższej składce do OFE jest Jolanta Fedak, minister pracy. Można oczekiwać, że przeciw będzie też minister finansów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.ostrowska@rp.pl

Mniejsze oszczędności

Ludwik Kotecki, wiceminister finansów, powiedział, że jeśli zmiany w systemie emerytalnym proponowane przez rząd wejdą w życie od 1 maja, a nie jak planowano od 1 kwietnia, zmniejszy to szacowane oszczędności w sektorze finansów publicznych o ok. 0,07 pkt proc. PKB. Resort zakładał, że zmiany w OFE obniżyłyby deficyt o 0,72 pkt proc. PKB, a w 2012 roku o kolejne 0,42 pkt proc. Według szacunków resortu pracy opóźnione o miesiąc wejście w życie zmniejszy oczekiwane oszczędności o ok. 1 mld zł.    —k.o., pap

PJN: referendum o OFE

Polska Jest Najważniejsza (PJN) zaproponuje, by Polacy zdecydowali w referendum, czy chcą, aby OFE pozostały w takim kształcie jak dotychczas, czy też opowiadają się za zmianami w systemie emerytalnym. Referendum miałoby się odbyć razem z wyborami parlamentarnymi, co zmniejszyłoby koszty jego przeprowadzenia.

PJN już wcześniej zapowiadało, że nie poprze rządowych propozycji zmian w systemie emerytalnym. Według ugrupowania Joanny Kluzik-Rostkowskiej propozycje rządowe demontują reformę emerytalną sprzed kilkunastu lat.

Związki zawodowe i organizacje pracodawców z Komisji Trójstronnej spróbują dziś ustalić wspólne stanowisko dotyczące docelowego poziomu składki emerytalnej przekazywanej do OFE. Rząd zaproponował, by od maja składka do funduszy spadła z 7,3 do 2,3 proc. Docelowa jej wysokość od 2017 r. ma wynieść 3,5 proc.

Według wyliczeń, zakładając rządową propozycję, wysokość przyszłych świadczeń spadnie, nawet jeśli istotnie zwiększy się limit inwestycji w akcje. – Aby wysokość emerytur nie spadła, minimalny poziom składki powinien wynieść 4,3 proc., przy założeniu wyższego limitu lokowania w akcje – mówi osoba z jednego z OFE.

Pozostało 87% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami