Przy prezentacji ustawy o zmianie proporcji składki emerytalnej przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych część ekonomistów specjalizujących się w problematyce rynku pracy uważa, że rząd przyjął zbyt optymistyczne założenia. Rozbieżności dotyczą wzrostu wskaźnika zatrudnienia (czyli proporcji osób pracujących do wszystkich dorosłych), realnego wzrostu wynagrodzeń oraz wzrostu gospodarczego.
Podobne wątpliwości mają związkowcy i organizacje przedsiębiorców z Trójstronnej Komisji. Rząd ma w piątek wyjaśnić im metodologię przyjętą do założeń makroekonomicznych.
– Wydaje się nam, że tak szybkie zwiększenie wskaźnika zatrudnienia przy obecnych problemach jest trudne – uważa Wiesława Taranowska, wiceszefowa OPZZ. Magda Janczewska, ekspert Pracodawców RP, dodaje: – Zależy nam też na skonfrontowaniu szacunków prezentowanych przy projekcie tej ustawy i jesiennych założeń do innej ustawy, gdzie miała się zwiększać efektywność funduszy emerytalnych. Magda Janczewska zastanawia się też, w jaki sposób rząd zamierza wspierać zatrudnienie, jeśli tnie wydatki Funduszu Pracy.
– Ministerstwo Finansów zakłada wzrost wskaźnika zatrudnienia osób, które mają 15 – 64 lat z ok. 60 proc. w zeszłym roku do 70 proc. w 2020 roku, a potem do ponad 75 procent – mówi Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. – To oznacza, że Polska staje się jednym z pięciu krajów o najwyższym wskaźniku zatrudnienia w UE. Na razie jesteśmy w ostatniej piątce – dodaje ekonomista. Lewandowski przyznaje, że osiągnięcie takiego wyniku byłoby możliwe, gdybyśmy stopniowo wyrównywali wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat do roku 2020 oraz zwiększyli aktywność zawodową grup najmniej aktywnych: kobiet, młodzieży, osób niepełnosprawnych oraz ludności wiejskiej, gdzie mamy najwyższe ukryte bezrobocie.
– Ale to wymaga kompleksowej reformy wspierającej łączenie pracy zawodowej z obowiązkami rodzinnymi, w tym opieką nad dziećmi, ograniczenie bierności zawodowej ludzi, którzy skończyli 45 lat, oraz modernizację systemu zasiłków dla bezrobotnych – uważa ekonomista. O planach tak ambitnych reform rynku pracy nie słychać, jednak rząd traktuje ich potencjalne skutki jako naturalnie zbliżającą się świetlaną przyszłość. Piotr Lewandowski przypomina, że dobre prognozy związane z rynkiem pracy mają znaczenie dla obliczeń wysokości przyszłej emerytury. Rząd bowiem chce jedną część składki zapisywanej w ZUS nadal waloryzować wskaźnikiem funduszu płac (a ten zależy od wzrostu zatrudnienia i wynagrodzenia), a drugą – wartością nominalnego PKB (a ten zależy od skali PKB oraz inflacji).