OFE powinny być częścią systemu emerytalnego

Większość ekonomistów wciąż popiera obecny kształt systemu emerytalnego wraz z kapitałową jego częścią

Publikacja: 10.12.2010 03:00

OFE powinny być częścią systemu emerytalnego

Foto: ROL

Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku ekonomiści byli oburzeni propozycjami minister pracy Jolanty Fedak i ministra finansów Jacka Rostowskiego, którzy proponowali obniżenie składki trafiającej do funduszy emerytalnych (z 7,3 do 3 proc. wynagrodzenia). Ponad 30 z nich podpisało się wtedy pod listem do premiera w tej sprawie.

[wyimek] [b][link=http://grafik.rp.pl/grafika2/596531]Zobacz kto broni, a kto atakuje OFE[/link][/b][/wyimek]

Dziś ekonomiści już aż tak mocno nie bronią reformy emerytalnej. Większość co prawda wciąż jest zdania, że OFE powinny pozostać częścią systemu emerytalnego, ale nie wykluczają czasowych korekt. Wśród nich może być wprowadzenie specjalnych obligacji emerytalnych przekazywanych do OFE zamiast części składki w gotówce. Powód? Sytuacja finansów publicznych.

Można odnieść wrażenie, że ekonomiści są przekonani, iż trzeba sięgać po radykalniejsze rozwiązania, które pomogą w krótkim czasie.

– Najszybciej na zmianę poziomu długu wpłynie przekwalifikowanie funduszy emerytalnych. Niezależnie od tego, jaką metodę rząd wymyśli, to najszybciej i najskuteczniej uchroni nas przed przekroczeniem drugiego progu ostrożnościowego przez dług, czyli 55 proc. PKB – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.

Dość istotnie w ciągu roku zdanie o systemie emerytalnym zmienił np. Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przez premierze. Uważa, jak stwierdził w jednym z wywiadów, że „w radykalny sposób odeszliśmy od założeń reformy emerytalnej”.

Dziś największymi obrońcami systemu emerytalnego i przeciwnikami rządowych pomysłów wydają się prof. Leszek Balcerowicz, były prezes NBP, oraz ekonomista Krzysztof Rybiński. Ruszać w jakikolwiek sposób kapitałowej części systemu nie chcieliby prof. Marek Góra, współautor koncepcji reformy emerytalnej, i Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera. Widzą jednak, że bez zmian już się nie obejdzie, i starają się walczyć o takie, które będą jak najmniej szkodliwe dla konstrukcji systemu wprowadzonego ponad dziesięć lat temu.

Po drugiej stronie barykady są głównie reprezentanci PSL. Jolanta Fedak, minister pracy, i Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki. Wiadomo także, że fanem kapitałowej części systemu nie jest Jacek Rostowski, minister finansów, który równocześnie najmniej wypowiada się o OFE. Najgłośniej negatywnie o kapitałowej części systemu mówi Jolanta Fedak.

Obecnie Donald Tusk oraz Michał Boni, jak i Jacek Rostowski zapewniają, że Polska nie pójdzie śladem Węgier, które znacjonalizowały środki funduszy emerytalnych. Ostateczne decyzje dotyczące zmian mają być ujawnione do świąt.

[i]—eg[/i]

[ramka][srodtytul]Młodzi muszą wybrać otwarty fundusz emerytalny[/srodtytul]

[b]Osoby rozpoczynające karierę zawodową muszą się zapisać do funduszy emerytalnych. [/b]Choć pojawiają się pomysły dobrowolności uczestnictwa w OFE, to ich wprowadzenie wydaje się mało prawdopodobne. ZUS rozpoczyna właśnie w najbliższych dniach wysyłkę listów z przypomnieniem o konieczności wyboru funduszu emerytalnego.

Trafią one do 433,7 tys. osób. Dotąd liczba wysyłanych listów nie przekracza 300 tys., średnio było to ok. 200 tys. Możliwe, że opóźnianie podpisania umowy z OFE przez młode osoby to skutek dyskusji o systemie emerytalnym.

ZUS dwa razy w roku przypomina ubezpieczonym o obowiązku wyboru jednego z 14 działających na rynku funduszy. Obowiązek podpisania umowy z OFE mają osoby urodzone po 31 grudnia 1968 r., które zaczynają pierwszą pracę bądź rozpoczęły prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Osoby, które otrzymają korespondencją z ZUS, będą miały czas do 10 stycznia na zawarcie umowy z funduszem.

Jeśli do tego czasu nie zawrą umowy, zostaną zakwalifikowane do losowania, które odbędzie się 31 stycznia. Wtedy trafią do jednego z wymienionych funduszy: Aegon, Allianz, Amplico, AXA, Generali lub Pocztylion.

[i]—k.o.[/i][/ramka]

[ramka][b]Ewentualny podział składki trafiającej do funduszy emerytalnych oznacza, że w przyszłości świadczenia emerytalne mogą się obniżyć.[/b]

Dziś 12,2 proc. wynagrodzenia trafia do ZUS, a 7,3 proc. do OFE. W zależności od przyjętych rozwiązań kapitał zebrany przez osobę, która w wieku 25 lat włącza się do systemu, po przejściu na emeryturę może być o 6 – 13 proc. niższy, niż gdyby obowiązywały obecne rozwiązana. W wariancie 1. w ZUS pozostaje składka na poziomie 12,2 proc. wynagrodzenia (waloryzowana realnie o 1 proc. rocznie), a składka do OFE zostaje podzielona: do funduszu trafia 5 proc. (realna roczna stopa zwrotu 3,5 proc.), a do portfela obligacji 2,3 proc. (realna stopa 2 proc.). Oznacza to, że kapitał zebrany przez kobiety będzie niższy o ok. 5,7 proc., a przez mężczyzn o prawie 7 proc. w porównaniu z zasadami obowiązującymi teraz. Gorszy jest wariant 2.: gdy do OFE będzie płynąć 3 proc. składki, a do portfela obligacji 4,3 proc., kobiety stracą 11 proc., a mężczyźni 13 proc.

[i]—c.a.[/i][/ramka]

Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku ekonomiści byli oburzeni propozycjami minister pracy Jolanty Fedak i ministra finansów Jacka Rostowskiego, którzy proponowali obniżenie składki trafiającej do funduszy emerytalnych (z 7,3 do 3 proc. wynagrodzenia). Ponad 30 z nich podpisało się wtedy pod listem do premiera w tej sprawie.

[wyimek] [b][link=http://grafik.rp.pl/grafika2/596531]Zobacz kto broni, a kto atakuje OFE[/link][/b][/wyimek]

Pozostało 92% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami