Według założeń nowy system emerytalny miał spowodować spadek otrzymywanych świadczeń. Wiedziałam, że moja przyszła emerytura w relacji do zarobków będzie niższa niż dzisiejsza moich rodziców. Tę różnicę miała zmniejszyć działalność funduszy emerytalnych. Według wyliczeń w 26. roku oszczędzania kapitały zgromadzone na obu kontach emerytalnych, czyli w OFE i ZUS, miały się wyrównać, mimo że mniej wkładamy do OFE – 7,3 proc. naszej pensji, gdy do ZUS trafia 12,22 proc.
Wszystko wskazuje na to, że propozycje Rady Gospodarczej przy premierze spowodują, iż moja przyszła emerytura będzie jeszcze niższa, niż sądziłam. Portal Money.pl policzył, że gdyby OFE dostawały 3 proc. składki w gotówce, a resztę, czyli 4,3 proc., w specjalnych obligacjach emerytalnych, świadczenia byłyby niższe o 10 proc. niż przy dzisiejszych składkach w gotówce.
[wyimek]22,5 mld zł ma wynosić wartość tegorocznych składek do OFE [/wyimek]
Rok temu propozycje ministrów pracy i finansów obniżenia składki do OFE wydawały się abstrakcją. Dziś wprowadzenie podobnych pomysłów jest przesądzone. Decyzja polityczna już zapadła. Ekonomista Krzysztof Rybiński pytany o ocenę propozycji Rady odpowiada: to demontaż systemu emerytalnego. Ten argument jednak nie zatrzyma zmian.
Teraz wszyscy czekają na informację, o ile składka do OFE się zmniejszy i jaka będzie konstrukcja proponowanych obligacji emerytalnych. Rada Gospodarcza w jednej z siedmiu propozycji wskazuje, że fundusze powinny 3 proc. składki otrzymywać w gotówce, a resztę – 4,3 proc. – w obligacjach. Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, chce, by OFE dostawały 5 proc. składki w gotówce. – Boni stara się znaleźć rozwiązanie, które wyrządzi jak najmniejsze zło przyszłym emerytom – uważa Rybiński.