W zachodnioeuropejskich korporacjach prawie jedną piątą wynagrodzeń pracowników stanowią różnego rodzaju benefity. W Wielkiej Brytanii ich przeciętny udział sięga 12 proc., czyli jednej ósmej wynagrodzenia. U nas wynosi tylko 3,3 proc. i należy do najniższych w Europie – wynika z najnowszego raportu Saratoga HC Benchmarking firmy doradczej PricewaterhouseCoopers.
Choć według danych rynkowych nasze firmy dużo częściej niż przed kilkoma laty przydzielają dziś pracownikom telefony komórkowe, laptopy i służbowe auta, to w wielu przypadkach jest to raczej narzędzie pracy, a nie benefit. Typowe świadczenia pozapłacowe, jak dodatkowa opieka medyczna czy dopłaty do rekreacji i sportu, są już dużo rzadsze.
Eksperci PwC zwracają też uwagę, że tak duży, ponad 10-proc., udział benefitów w płacach w krajach anglosaskich to także efekt powszechności pracowniczych systemów emerytalnych dofinansowanych przez firmy. U nas nie są one jeszcze tak popularne, choć w tym roku nastąpiło tu wyraźne ożywienie. Według ostatnich danych (z sierpnia ) liczba takich programów (PPE) zwiększyła się u nas do 1098.
Nadal jednak systemy wynagrodzeń w firmach bazują na wypłacanych w gotówce pensjach i premiach. To ich wzrost sprawił, że w ubiegłym roku przeciętny koszt płacy w dużych firmach wzrósł o 20 proc., do 81,1 tys. zł.
Są to jednak dobrze zainwestowane pieniądze; z każdej złotówki wydanej na pracowników polski pracodawca uzyskał w ubiegłym roku przeciętnie 1,7 zł. To wprawdzie o 28 proc. mniej niż rok wcześniej, ale i tak powyżej europejskiej mediany, która wynosi 1,2.