Rząd chce zdemontować II filar

Powstanie nowe konto w ZUS, gdzie trafi 60 proc. składki, którą obecnie dostają OFE

Publikacja: 03.11.2009 22:00

Rząd chce zdemontować II filar

Foto: Flickr

60 proc. swoich aktywów fundusze emerytalne muszą inwestować bezpiecznie, czyli w papiery skarbowe. Za to pobierają opłaty. A to nie jest korzystne dla przyszłych emerytów. Należy to zatem zmienić. Jak? Otóż 60 proc. składki z naszych pensji wynoszącej 7,3 proc., która dziś trafia do funduszy emerytalnych, należy przekazać na nowe, obligacyjne konto w ZUS. Tam te pieniądze będą co rok waloryzowane. Inaczej jednak niż konto emerytalne, które mamy już w ZUS w ramach I filara.

– Waloryzacja dawałaby taką samą efektywność jak przy zakupie obligacji – zapewnia Jacek Rostowski, minister finansów. Środki na obligacyjnym koncie w ZUS mają być co roku zwiększane o przeciętne oprocentowanie obligacji skarbo-wych z roku poprzedniego. Zyskać mają na tym emeryci, bo ZUS nie będzie pobierał opłat, jak robią to dziś fundusze emerytalne. Tym samym więcej będzie pracować pieniędzy na naszą emeryturę – uważa minister finansów. Nie zgadza się z tym prof. Marek Góra z SGH, współautor koncepcji reformy emerytalnej. Jego zdaniem dziś nie widzimy, jakie ma koszty ZUS.

– Gdyby przyjąć, że wszystkie przychody ZUS to społeczne składki, to okaże się, że od nich pobiera on 2,44 proc. W KRUS jest to 2,8 proc. OFE od przyszłego roku będą pobierać 3,5 proc. opłaty od składki. Realnie dla nich to 2,4 proc., bo reszta to opłaty np. na rzecz ZUS – mówi Marek Góra. W jego opinii argument, że OFE są drogie, nie jest już prawdziwy. Ale to niejedyna opłata, jaką pobierają. Dochodzi jeszcze opłata za zarządzanie. – Ale ZUS i KRUS nie zarządzają pieniędzmi – odpowiada Marek Góra.

Podobnie jak większość ekonomistów krytykuje rządową koncepcję. Choć łagodzi, że to nie jest koniec systemu emerytalnego. A resort finansów robi to, co dziś robi większość krajów, czyli zamiata faktyczny dług emerytalny pod dywan. W ten sposób, że nie ujawniamy jego części w postaci tego, co przekazujemy do OFE. – To tylko kreatywna księgowość. Wyjście ze słusznych przesłanek, a dojście do wątpliwych konkluzji – mówi Marek Góra.

Ostrzej wypowiadają się inni ekonomiści. – To chory pomysł. Chodzi o poprawę wskaźnika budżetu w krótkim czasie. Rząd mało obchodzi przyszłość emerytów – mówi Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young. Oszczędności należy szukać jednak gdzie indziej.

– Wolałbym, aby cała moja składka dalej trafiała do OFE. Obecny pomysł jest bardzo zły. Mam nadzieję, że parlament go nie zaakceptuje. To pierwszy krok do tego, by za chwilę nowe konto nie włączyć do I filara – mówi Ryszard Petru.

Minister Rostowski zapewnia, że powstanie dodatkowego obligacyjnego konta w ZUS to nie wynik tego, że OFE źle inwestują. – Zmiana nie wpłynie też na bezpieczeństwo systemu emerytalnego i go nie demontuje – twierdzi jednak Jacek Rostowski. Rząd nie obawia się zaskarżenia tych zmian. Dodatkowo minister finansów powiedział, że ten pomysł Donald Tusk omawiał już z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Dla towarzystw emerytalnych oznacza to kolejną rewolucję w wynikach finansowych. Planowana obniżka opłat od składki i za zarządzanie już obniża ich przychody i to znacznie. A do tego stanie się tak, gdy obniży się wysokość składki, która do nich płynie. Generalna idea działań rządu polega na tym, by zmniejszyć dług finansów publicznych i deficyt budżetowy. Do pierwszego wlicza się dotację do funduszy emerytalnych (ok. 22 mld zł w przyszłym roku), po drugiego dotację, jaką budżet centralny przekazuje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jeśli rząd zmniejszy wysokość składki przekazywanej do OFE, to o tę „wycofaną“ część składki zmniejszy się konieczność transferu pieniędzy z budżetu do funduszy, a tym samym dług publiczny.

Dodatkowo pieniądze w rękach ZUS oznaczają, że może je przeznaczyć na bieżące wydawanie na świadczenia dla obecnych emerytów i rencistów. Jeśli rząd równocześnie ze zmniejszeniem wysokości składki do OFE nie zdecydował się na zmniejszenie dotacji do FUS, to oznacza, że szacuje, że poza przewidzianymi w projekcie ustawy budżetowej dotacjami i wsparciu z FRD potrzeba będzie ok. 13 mld zł kredytu. Najprawdopodobniej kwoty wycofane z funduszy emerytalnych uchronią ZUS przed koniecznością brania kolejnych kredytów w 2010 roku. Istnieje też inna możliwość, że rząd, obawiając się oporu przy ruszaniu FRD, ma zamiar z tego pomysłu zrezygnować.

[i]—współpraca Aleksandra Fandrejewska, Cezary Adamczyk[/i]

[ramka][b]OPINIE[/b]

Elżbieta Rafalska, posłanka PiS, była wiceminister pracy

To jest niebezpieczne rozwiązanie. Mam wrażenie, że rząd postanowił zacerować deficyty budżetowy i finansów publicznych pieniędzmi z ubezpieczenia społecznego. Po to, by ratować pierwszy, narusza Fundusz Rezerwy Demograficznej. Dla zmniejszenia drugiego rezygnuje z umowy społecznej, jaką była reforma emerytalna, i zmienia reguły inwestowania. Ale jeśli tak, bo być może osobom, które miały dziesięć lat temu wybór pomiędzy OFE a ZUS, powinno się dać prawo powtórnego wyboru.

Jerzy Hausner, były wicepremier w rządach lewicy

Na pewno ważna jest odpowiedź na pytanie, czy takie zmiany są zgodne z konstytucją, bo zmieniamy reguły, na podstawie których ludzie podejmowali określone decyzje w sprawie sposobu oszczędzania na emeryturę. Trudno też, by ekonomiści dobrze oceniali rozwiązania, które polegają na rozwiązywaniu problemów bieżących kosztem stwarzania problemów w przyszłości. I jak te pomysły mają się do zapewnień rządu, że gospodarka i finanse są w dobrej kondycji

Aleksandra Wiktorow, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową

Rząd zachowuje pozory działania rynku finansowego, choć poszerza część repartycyjną systemu, bo chce część składki zapisywanej w ZUS waloryzować w inny sposób niż do tej pory, chce uzależnić waloryzacje od zyskowności lokat skarbowych. Ale jednak te pieniądze będą wydawane na obecne świadczenia, więc ich realnie nigdzie nie będzie. A przecież gdy będziemy przechodzili na emeryturę, to będą potrzebne. Skąd więc zostaną wzięte?

Jacek Adamski, ekspert PKPP Lewiatan

Nie rozumiem, dlaczego rząd chce pozbawić przyszłych emerytów elementów bezpieczeństwa w systemie kapitałowym. Do tej pory fundusze konkurowały umiejętnością zarządzania pieniędzmi. Rząd swoim pomysłem eliminuje tę możliwość. Wytrąca narzędzia do rozsądnej alokacji pieniędzy. To wypaczenie filozofii reformy emerytalnej. [/ramka]

ZUS

60 proc. swoich aktywów fundusze emerytalne muszą inwestować bezpiecznie, czyli w papiery skarbowe. Za to pobierają opłaty. A to nie jest korzystne dla przyszłych emerytów. Należy to zatem zmienić. Jak? Otóż 60 proc. składki z naszych pensji wynoszącej 7,3 proc., która dziś trafia do funduszy emerytalnych, należy przekazać na nowe, obligacyjne konto w ZUS. Tam te pieniądze będą co rok waloryzowane. Inaczej jednak niż konto emerytalne, które mamy już w ZUS w ramach I filara.

Pozostało 92% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami