Od 2010 r. spadną przychody towarzystw emerytalnych. Zmniejszy się bowiem wysokość opłat, które pobierają. W przypadku przychodów z opłaty od składki w sporej liczbie towarzystw spadną one nawet o połowę.
Towarzystwa co prawda liczyły się z tym, bo wysokość tej opłaty miała spaść do 3,5 proc., ale za 4 lata. Ostatnia nowelizacja prawa to przyśpieszyła. Jak wyliczył nadzór w przyszłym roku zamiast prawie 1,3 mld zł przychodów z tego tytuły PTE uzyskają ok. 750 mln zł. W skali 40 lat łączne przychody z tej opłaty będą o ok. 1,5 mld zł niższe, niż gdyby prawa nie zmieniono i wyniosą ponad 73 mld zł. Dużo mocniej dotknie towarzystwa wprowadzony limit kwotowy opłaty za zarządzanie aktywami, gdy przekroczą one 45 mld zł. Ten zapis dotyczy głównie jednak towarzystw, które zarządzają największymi funduszami. Większość PTE może w ogóle ich nie odczuć, bo fundusz emerytalny, którym zarządzają nigdzie nie osiągnie tego progu aktywów lub stanie się tak za kilkadziesiąt nawet lat. Komisja Nadzoru Finansowego policzyła, że w ciągu 40 lat wpływy z opłaty za zarządzanie mogą zmniejszyć się o połowę do ok. 55 mld zł.
Jak ostatnio powiedział premier Donald Tusk „składka na emeryturę nie jest po to, aby jakieś instytucje finansowe zarabiały kokosy”. Zmiana opłat najmocniej dotyka największe PTE. Stąd też Aviva i PZU już dokonały restrukturyzacji i o kilkadziesiąt procent obcięły koszty. Ostatnia z instytucji do końca przyszłego roku obniży je o ok. 20 proc. Już przeniosła sprzedaż — ponad 100 osób — do PZU i PZU Życie. A dodatkowa redukcja zatrudnienia objęła około 10 proc. pracowników. Michał Szymański, były prezes Aviva PTE, tłumaczył zaś w sierpniu, że spółka ograniczyła koszty o jedną trzecią w porównaniu z budżetem zaplanowanym na ten rok, w tym ograniczone zostało zatrudnienie. — W sposób przemyślany dostosowujemy się do zmienionych warunków. Nie jesteśmy jednak skłonni dzielić się szczegółowymi wnioskami z konkurentami — tłumaczy dziś enigmatycznie obecny prezes Aviva PTE Paweł Pytel.
W nieco lepszej sytuacji są towarzystwa ING oraz Amplico. Obowiązywał u nich niski kwotowy limit opłaty za zarządzanie zapisany w statucie i ich przychody z opłaty za zarządzanie nie były bardzo wysokie w porównaniu z innymi, w których limit był wyżej ustanowiony i nie blokował wzrostu przychodów. Stąd Amplico restrukturyzacji nie planuje, bo jak mówi Rafał Mikusiński, wiceprezes Amplico PTE, od wielu lat pracowali przy ograniczonych kosztach. Podobnie jak także Generali. — Towarzystwo od początku działalności prowadzi biznes emerytalny w warunkach daleko idącej dyscypliny kosztowej — mówi Piotr Pindel, członek zarządu Generali PTE. Kosztów nie planuje istotnie obniżać Bankowy.
Piotr Sieradzan, członek zarządu Pocztylion-Arka PTE, przyznaje zaś, że cięcia kosztów w towarzystwach nie zrównoważą spadku przychodów i wyniku finansowego w 2010 r., który będzie zapewne gorszy niż w tym roku. — Będziemy poszukiwać oszczędności na wszystkich polach i w każdym dziale. Zmniejszeniu ulegną zapewne koszty związane z akwizycją — mówi Sieradzan. Koszty na jakie mają PTE wpływ a równocześnie są wysokie to właśnie m.in. koszty akwizycji. W tych towarzystwach, w których są wysokie np. wynoszą 40 czy 50 proc. łącznych kosztów, istnieje szansa utrzyma wyniku finansowy w 2010 r. na poziomie tegorocznego. Bo jest z czego ciąć. W tym gronie jest Axa, Nordea, ale także Warta czy ING. Na najniższym poziomie są one w Polsacie, Allianz czy Pekao Pioneer.