– Nie zmieniamy wieku emerytalnego, ani nie mamy tego w planie legislacyjnym resortu – zapewnia Bożena Diaby, rzeczniczka Ministerstwa Pracy. Zaprzecza w ten sposób wczorajszym doniesieniom dziennika „Polska The Times”, że resort chce, by Polacy pracowali do 67. roku życia. Jednak resort przyznaje, że mimo wprowadzenia od tego roku emerytur pomostowych zamiast wcześniejszych, wciąż Polacy pracują krócej niż do lat 60 (panie) i 65 (panowie). – To jest poważny problem i musimy się z nim zmierzyć – przyznaje Jolanta Fedak, minister pracy. Ale nie mówi, w jaki sposób.
[srodtytul]Zmiany są konieczne[/srodtytul]
– Tak jak musimy sobie poradzić ze zmianami klimatycznymi, tak musimy sobie poradzić z tym, że Polacy żyją dłużej, są coraz dłużej zdrowi i chcą utrzymywać ten poziom konsumpcji, do jakiego się przyzwyczaili, gdy pracowali – przekonuje prof. Irena Kotowska z SGH. Według niej jak najszybciej należy spowodować, by Polacy pracowali dłużej, tym bardziej że za kilkanaście lat, jeśli nie zmieni się aktywność zawodowa, na 12,3 mln pracowników przypadać będzie 9 mln emerytów. – Tak więc z problemem wieku emerytalnego trzeba się zmierzyć – dodaje ekonomistka.
[srodtytul]Dodatkowe 52 mld zł[/srodtytul]
Także Wiktor Wojciechowski, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju, przypomina, że wiele krajów europejskich nie tylko zrównało wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, ale też wydłuża czas aktywności zawodowej dla obu płci. Policzył, że gdyby w 2008 r. procent pracujących wynosił 67 proc. dorosłych, tak jak jest to przeciętnie w krajach strefy euro, to dałoby to ok. 52, 6 mld zł dodatkowych przychodów ze składek i podatków.