56-letni amerykański bankier James Amburn został uprowadzony pod koniec czerwca sprzed domu w bawarskim Speyer. 74-letni Roland K. i 60-letni Willi D. rzucili się na niego, gdy opuszczał mieszkanie. – Gdzie są nasze pieniądze! – krzyczeli. – Przykro mi, mamy kryzys, wszystko przepadło – odpowiedział Amburn. Takie tłumaczenie nie zadowoliło emerytów. Jeden z nich uderzył go głową we framugę okna, drugi związał taśmą. Potem wrzucili miotającego się jeszcze mężczyznę do bagażnika audi A8 i odjechali.
Zatrzymali się w domu Rolanda K. i jego 79-letniej żony w wiosce Hart nad jeziorem Chiemsee w pobliżu austriackiej granicy. Tam rozebrali bankiera i półnagiego przywiązali łańcuchami do ściany piwnicy. Przez następne cztery dni bili go nogą od krzesła, przypalali papierosami i głodzili. – Bili mnie tak mocno, że złamali mi dwa żebra. Krew ciekła mi z nosa, oczu i uszu – opowiedział Auburn niemieckiemu dziennikowi „Der Westen”. Ponieważ bankier mimo tortur wciąż twierdził, że nie jest w stanie odzyskać straconych pieniędzy, do porywaczy dołączyła para emerytowanych lekarzy z sąsiedztwa. Małżeństwo F., w wieku 63 i 66 lat. – Zaostrzyli metody przesłuchania. Grozili, że mnie zabiją. Byłem pewien, że nie wyjdę stamtąd żywy – wspomina bankier.
[srodtytul] Uciekł w samych majtkach [/srodtytul]
W końcu podjął próbę ucieczki. – Poprosiłem, by dali mi zapalić papierosa. Wyprowadzili mnie na dwór do ogródka. Wtedy się wyrwałem i uciekłem – relacjonuje Amburn. Ubrany w same majtki bankier próbował dotrzeć na posterunek policji. Jego oprawcy przez dziesięć minut gonili go samochodem wąskimi uliczkami miasteczka. Choć mężczyzna błagał o pomoc, mieszkańcy uwierzyli emerytom, że jest on niebezpiecznym włamywaczem. Złapali go więc i oddali w ręce swych „miłych i spokojnych sąsiadów”.
Mężczyzna uratował się w końcu dzięki sprytnemu zabiegowi. Wmówił emerytom, że może sprzedać aktywa w Szwajcarii, jeśli pozwolą mu wysłać faks do banku. W treść faksu wplótł prośbę o zawiadomienie policji. Następnego ranka pracownik szwajcarskiego banku zauważył zaszyfrowane błaganie o pomoc i zawiadomił niemiecką policję. Kilka godzin później 40 antyterrorystów uwolniło przerażonego doradcę inwestycyjnego. Emeryci trafili do aresztu. Grozi im do 15 lat więzienia za porwanie, tortury i ciężkie uszkodzenie ciała.