Na dwudniowym seminarium zorganizowanym z okazji dziesięciolecia działania funduszy emerytalnych przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych i FIAP, Międzynarodową Federację Zarządzających Funduszami Emerytalnymi, Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, podkreślał sukcesy reformy. – Dzięki odważnym decyzjom wprowadzony został system emerytalny, który zwiększa bezpieczeństwo dzięki swojej różnorodności. Wzrosły też szanse na jego wypłacalność – mówił.
Obok listy zalet można wymienić też słabości nowego systemu. A te to m.in. rozbudzone nadzieje na wysokie stopy zwrotu funduszy. – Portfel inwestycyjny OFE jest też płaski i nie uwzględnia zagrożeń związanych z cyklami gospodarczymi i życia. Dziś to gra między obligacjami i akcjami – mówi Michał Boni. Jego zdaniem brakuje też zachęt do szerszego oszczędzania na starość i konkurencji między OFE. A do jej pobudzenia potrzebne są np. benchmarki (punkty odniesienia) zewnętrzne, a nie wewnętrzne dla inwestycji OFE.
Według ministra ostatnie decyzje o zmianach w opłatach pobieranych przez fundusze, które zostały wprowadzone pod presją opinii publicznej i nie przyniosą korzyści, nie powinny zakończyć debaty o tym, co dalej zmieniać w OFE. Trwają zaś prace nad kolejną nowelizacją prawa o OFE, która ma m.in. wprowadzić fundusze dopasowane do wieku klientów.
Prof. Luis Viceira z Harvard Business School podkreślił zaś, że konieczne jest powiązanie ryzyka inwestycyjnego z cyklami życia. To oznacza właśnie dopasowanie portfeli funduszy do wieku ich klientów. Podkreślił też, że dla młodych osób inwestycje 85 – 95 proc. w obligacje nie mają sensu. I nie muszą być też wcale bezpieczne (przed ryzykiem np. inflacji mogą chronić zaś obligacje indeksowane inflacją). Zdaniem Viceiry w interesie klientów leży też dywersyfikacja inwestycji funduszy.
– Błędem jest koncentrowanie się tylko na rynku lokalnym. Do tego w rozwijających się gospodarkach jest to gorsze niż w tak dużych, jak np. USA. Dlaczego? W krajach rozwijających się giełda jest niewielka i do tego często skoncentrowana na jednym sektorze, jak choćby w Chile na miedziowym – zaznacza Luis Viceira.