Ostatni tydzień stycznia na krajowym rynku finansowym nie był udany. Na wartości stracił złoty, akcje i obligacje skarbowe.

Przez cały tydzień giełda skutecznie broniła dna bessy wyznaczonego jesienią 2008 r. Ostatecznie udało się, ale powodów do większego optymizmu nie widać. Nadal nie ma kto wykreować większego popytu. Jedyny w tym momencie poważny gracz na rynku, jakim są otwarte fundusze emerytalne, choć na brak środków nie może narzekać, nie chce kupować akcji. Właściwie nie ma się czemu dziwić, bo akcje – choć uważane są za tanie – mogą być jeszcze tańsze. Przy obecnej małej aktywności inwestorów i niewielkich obrotach utrzymanie rynku powyżej tych poziomów nie powinno dla zarządzających OFE stanowić większego problemu. W przyszłym tygodniu okaże się, czy i tym razem „uratują” rynek. Dużo zależy od zachowania się rynków zagranicznych.

W tym tygodniu złoty stracił prawie 2 proc. do euro i około 3 proc. do dolara. Wzrost niechęci do ryzyka wywołany słabymi danymi ze świata może negatywnie oddziaływać na złotego w nadchodzącym tygodniu. Niewykluczone, że będzie on testował nienotowany od połowy 2004 r. poziom 4,5 zł za euro.

W tym tygodniu rentowność obligacji wzrosła średnio o 10 pkt bazowych. Wydarzeniem przyszłego będzie środowa aukcja obligacji dwuletnich (1,5 – 2 mld zł). W lutym podaż papierów skarbowych będzie ograniczona, a to powinno wpłynąć na wzrost cen na rynku wtórnym.