Prawie jedna trzecia skarg, które wpłynęły w ubiegłym roku do Komisji Nadzoru Finansowego, dotyczyła działalności otwartych funduszy emerytalnych. Z kolei wśród skarg, które wpłynęły do rzecznika ubezpieczonych, te na OFE stanowią nieco więcej, bo ok. 40 proc. wszystkich złożonych zażaleń – wynika z ustaleń „Rz”.
W ubiegłym roku klienci OFE skarżyli się prawie 2 tysiące razy, w tym 1939 razy do KNF. Dla porównania w 2007 r. wszystkich skarg było ok. 1,2 tys. To oznacza wzrost aż o 69 proc. Trzeba jednak pamiętać, że w funduszach emerytalnych jest obecnie 13,8 mln uczestników. Zatem wciąż niewiele osób decyduje się na taki krok.
– Coraz więcej osób ma świadomość istnienia Komisji Nadzoru Finansowego i tego, że mogą się poskarżyć tej instytucji. Dlatego rośnie liczbą skarg nie tylko na fundusze emerytalne, ale również na inne instytucje finansowe nadzorowane przez urząd – tłumaczy „Rz” Katarzyna Biela z KNF.Dodaje też, że spora grupa skarg na OFE wynika z niewiedzy o ich funkcjonowaniu. Co ciekawe, składają je głównie osoby z roczników 1983 – 1985, które dopiero wchodzą na rynek pracy.
Większość skarg, które docierają do KNF, ale także rzecznika ubezpieczonych, dotyczy nieprawidłowości przy dokonywaniu transferów do innych funduszy. Najczęściej chodzi o wprowadzanie w błąd przez akwizytorów oraz uniemożliwianie opuszczenia OFE przez klienta, który chce go zmienić przez tzw. ratowników.
Problem się nasila, bo zmniejsza się liczba klientów z rynku pierwotnego (efekt demograficzny – coraz mniej osób wchodzi na rynek pracy, w związku z czym spada zatrudnienie), a tym samym OFE coraz ostrzej walczą o osoby z rynku wtórnego. W 2008 r. fundusz na inny zmieniło ponad 450 tys. osób, o ok. 70 tys. więcej niż rok wcześniej (od początku istnienia funduszy emerytalnych prawie 2,8 mln Polaków).