Benchmark zewnętrzny czy wewnętrzny? Okazuje się, że odpowiedź nie jest prosta. Fundusze od początku działalności porównują się do siebie nawzajem, bo punktem odniesienia dla nich jest średni wynik wypracowany przez wszystkie podmioty. Większość OFE oraz Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych wskazują na wady tej konstrukcji. Uważają, że powinien obowiązywać benchmark zewnętrzny, skonstruowany z różnych indeksów, np. akcji i obligacji.
Grzegorz Chłopek, wiceprezes ING PTE, uważa, że wadą obecnego benchmarku jest ograniczona kontrola ryzyka inwestycyjnego. Klient nie wie, jak zbudowany jest portfel inwestycyjny jego funduszu. A benchmark zewnętrzny spowoduje, że decyzje zarządzających staną się niezależne od poczynań innych OFE. Zwolennikami benchmarku zewnętrznego są też Wojciech Olszewski, dyrektor Departamentu Inwestycji PTE Polsat, i Robert Garnczarek, prezes Axa PTE.
Rafał Mikusiński, wiceprezes i dyr. inwestycyjny Amplico PTE, przekonuje zaś, że benchmark zewnętrzny nie jest wartością samą w sobie. Jego skuteczność, czyli zwiększenie konkurencyjności między OFE, zależy od równoczesnego wprowadzenia innych modyfikacji w działalności inwestycyjnej funduszy. M.in. zniesienie lub ewolucja mechanizmu minimalnej stopy zwrotu i dopłaty czy podniesienie limitów na inwestycje zagraniczne.
[wyimek]-1,7 procent to wg „Rz” przeciętna stopa zwrotu OFE od końca marca 2007 r. do 26 lutego 2010 r.[/wyimek]
Są też głosy broniące dotychczasowego benchmarku. Przekonują, że same OFE powinny mieć wpływ na jego konstrukcję. To zmusza do stałego monitorowania rynku i konkurowania stopą zwrotu.