Fundusze emerytalne nie decydowały się w 2009 r. na podejmowanie ryzykownych inwestycji za granicą – wynika z analizy rocznych sprawozdań OFE na temat struktury aktywów.
[srodtytul]Ograniczone zaufanie[/srodtytul]
Na ogół zagraniczne inwestycje były kontynuacją zakupów dokonanych w poprzednich latach. Przykładem są walory węgierskiego OTP Banku, austriackiego Erste Banku czy czeskiego Komercni Banku. Pojedyncze OFE miały akcje firm Telefonica, Total, BP czy OMV – działających w „bezpiecznych” sektorach telekomunikacji i paliwowym. Podobnie było z zagranicznymi obligacjami. Tu dominowały banki. Wybrane fundusze miały papiery Deutsche Banku, Dresdner Banku oraz Royal Bank of Scotland.
Nie bez znaczenia, jak podkreślają zarządzający, było mniejsze zaufanie do agencji ratingowych i ocen przez nie nadawanych, nadszarpnięte kryzysem. To nie zachęcało do zakupu obligacji zagranicznych, których podaż w 2009 r. była duża.
– Fundusze wolały się skupić na ryzyku, które potrafią ocenić. Czyli skoncentrowały się na rynku polskim – mówi jeden z analityków bankowych. Poza tym w grę wchodziło ryzyko kursowe. W portfelach OFE nie pojawiły się żadne niespodzianki. Jak w 2008 r., gdy w portfelu funduszu Amplico (dawne AIG) znalazły się obligacje islandzkiego Glitnir Banku. W wyniku światowego kryzysu został on znacjonalizowany, a krajowy fundusz prawdopodobnie stracił na tych inwestycjach.