Około 9,4 mld zł wyniósł portfel instrumentów nieskarbowych funduszy emerytalnych na koniec ubiegłego roku. To oznacza ponadtrzykrotny wzrost.
Zdaniem Tomasza Bartnickiego zarządzającego portfelem obligacji Nordea OFE te papiery w dalszym ciągu jednak nie stanowią znaczącej pozycji w portfelach funduszy. Udział papierów pozaskarbowych choć wzrósł ponaddwukrotnie, to wciąż nie przekracza 5 proc. – Papiery nieskarbowe postrzegane są jako bardziej ryzykowne. Są emisje, w których OFE uczestniczą, a inne całkowicie pomijają – mówi Bartnicki. W tym roku fundusze nie przeszły obojętnie obok emisji obligacji drogowych BGK. Poza tym zainteresowały je papiery Warszawy i Krakowa. Pozostałe emisje zwykle nie były już tak duże i interesowały pojedyncze fundusze. Do takich należy m.in. sprzedaż obligacji PBG, LPP, AmRestu, MPWiK Bydgoszcz czy Białegostoku.
– W pierwszej połowie ubiegłego roku panowała stagnacja pod względem nowych emisji długu przez przedsiębiorstwa. W to miejsce zaczęły wchodzić coraz liczniej papiery samorządowe postrzegane jako bezpieczniejsze. Emisje korporacyjne powróciły na rynek dopiero w drugiej części roku, kiedy wysokość marż stała się akceptowalna zarówno dla emitentów, jak i inwestorów – mówi Rafał Trzop zarządzający portfelem dłużnym Allianz OFE.
Jak zauważa jednak Tomasz Bartnicki, marże odsetkowe pozostały i nadal są wysokie. – Nikogo nie dziwi marża w wysokości 600 punktów bazowych powyżej sześciomiesięcznego WIBOR dla spółki giełdowej – dodaje.
Co ciekawe, OFE po raz pierwszy w historii mogły przebierać w papierach na rynku wtórnym. Stąd też większa liczba funduszy miała np. obligacje PKN Orlen czy PKO BP. – Na początku roku 2009, gdy trwała paniczna wyprzedaż akcji, niektóre TFI były zmuszone do sprzedaży papierów nieskarbowych z dużym dyskontem. To były ewidentne okazje inwestycyjne – mówi Bartnicki. Według Rafała Trzopa sprzedawać polskie papiery nieskarbowe mogły nie tylko fundusze inwestycyjne, ale i niektórzy inwestorzy zagraniczni. – W pierwszej połowie roku ryzyko związane z polskimi emitentami było dla nich nieakceptowalne – mówi Rafał Trzop.