Dodatkowy jednorazowy dodatek w wysokości 1,1 tys. zł nie rozwiąże problemu ubóstwa osób starszych ani braku systemowej opieki dla osób 80+.
We wtorek rząd ma przedstawić szczegóły tzw. piątki Kaczyńskiego, czyli nowego pakietu obietnic wyborczych PiS. Jedną z nich jest tzw. 13. emerytura, czyli jednorazowa wypłata świadczenia w wysokości 1,1 tys. zł brutto.
Z wcześniejszych zapowiedzi przedstawicieli PiS wynika, że obietnica ta będzie realizowana z jak najszerszym gestem. To znaczy dodatki dostaną emeryci, renciści z tytułu niezdolności do pracy oraz osoby otrzymujące rentę rodzinną. Dalej, obejmie one nie tylko ubezpieczonych w ZUS, ale też w KRUS (czyli rolników) oraz pobierających tzw. świadczenia mundurowe (policjanci, żołnierze, w tym byli funkcjonariusze służb specjalnych) itp. Nie jest planowane także żadne kryterium dochodowe, co oznacza, że z 13. świadczenia cieszyć się będą zarówno osoby najuboższe, jak i te najzamożniejsze.
Same wady
W sumie dodatki może otrzymać jeszcze w tym roku ok. 9 mln osób, co oznacza obciążenie finansów państwa kwotą ok. 10 mld zł. Potencjalni świadczeniobiorcy już się cieszą na swoją trzynastkę, ale są chyba jedyną grupą, która jest zadowolona z tego prezentu.
– To rozwiązanie, które ma praktycznie same wady – komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Zasadniczo nie wiadomo, jaki cel, inny niż polityczny, ma realizować – wtóruje Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. – Grupa emerytów jako całość nie jest bowiem w Polsce najbardziej narażona na ryzyko ubóstwa – wyjaśnia.