PPK to zupełnie inny system niż OFE. Ta reforma wyciąga też wnioski z błędów popełnionych przy wprowadzaniu OFE – mówi Paweł Borys, szef PFR.
Materiał powstał przy współpracy z PFR.
Pracownicze plany kapitałowe mają przełamać niechęć Polaków do długoterminowego oszczędzania. Oszczędzamy znacznie mniej nie tylko od mieszkańców krajów zachodniej Europy, ale także naszego regionu. Sytuację dodatkowo pogorszył pierwszy rozbiór OFE z 2014 r. To wtedy – nie wnikając w to, czy słusznie, czy nie – rozpoczął się demontaż systemu oszczędzania reklamowanego jako ten, który ma nam dać dostanie życie na emeryturze. Coś, co miało być wieczne, po zaledwie 15 latach zaczęło chylić się ku upadkowi. Część oszczędzających odebrała to jako grabież ich pieniędzy. Na nic zdały się tłumaczenia rządu, że nie były to ich prywatne pieniądze, lecz składki przesunięte z ZUS. Potem potwierdził to Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że to, co trafiało na konta w OFE, jest pieniędzmi publicznymi. Nie uspokoiło to jednak sytuacji.
– Z naszych badań wynika, że podstawową barierą związaną z PPK jest, jak wskazuje 56 proc. ankietowanych, niskie zaufanie do długoterminowego oszczędzania na czas emerytury, po tym co się stało z OFE w 2014 r. – mówił w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Grzegorz Chłopek, prezes Nationale-Nederlanden PTE.
Dwa różne programy
Czy to zaufanie da się odbudować? – Przed nami dużo pracy. Musimy ludziom wytłumaczyć, że PPK to zupełnie inny system niż OFE. Co więcej, jest to reforma, która wyciąga wnioski z błędów popełnionych przy wprowadzaniu OFE. I korzysta z najlepszych na świecie doświadczeń związanych z budowaniem programów emerytalnych, kapitałowych – mówił nam z kolei Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie PPK.