Tymczasem długość pracy i czas, jaki spędzimy na emeryturze, ma zasadnicze znaczenie dla wysokości emerytury (i zbilansowania całego systemu). – Optymalny byłby stosunek trzy do jednego, to znaczy, by czas pracy i płacenia składek był trzy razy dłuższy niż czas pobierania świadczenia – mówi Jeremi Mordasewicz, doradca Konfederacji Lewiatan. Przykładowo, jeśli ktoś pracuje przez 45 lat i płaci po 500 zł składki miesięcznie, to przez 15 lat emerytury może otrzymywać po 1500 zł miesięcznie. Jeśli stosunek wynosi dwa do jednego (40 lat pracy, 20 lat emerytury), to świadczenie sięga już tylko 1000 zł, a jeśli jeden do jednego (po 30 lat), to wypłata wynosi raptem 500 zł.
W Polsce, zdaniem ekspertów, rozwiązania zachęcające do dłuższej pracy, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet, są wręcz niezbędne. Tyle że pomysły, jak to zrobić, są różne. Według części ekonomistów nie obędzie się bez podnoszenia wieku emerytalnego.
– Doświadczenia światowe pokazują, że w zasadzie nie istnieją metody równie skuteczne, jak ustawienie ustawowego wieku emerytalnego na odpowiednim poziomie – zaznacza Mordasewicz. – Rząd PiS, obniżając ten wiek do 60 lat dla kobiet, przekonuje, że przecież dał tylko wolność wyboru. Ale ludzki umysł tak nie działa. Znając datę, kiedy możemy przejść na emeryturę, przygotowujemy się do tego mentalnie już kilka lat wcześniej i w chwili wybicia tej daty, odchodzimy z pracy. Potem możemy chcieć dorabiać, ale łączenie emerytury z pracą już nie zwiększa świadczenia w taki sam sposób jak praca bez pobieranie emerytury – wyjaśnia.
Dyskryminacja kobiet
– Należy jednak zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat, tak żeby kobiety nie były dyskryminowane przez niższą wysokość świadczenia, bo krócej pracują – uważa Antoni Kolek, ekspert Pracodawców RP. Argumentuje, że rynek pracy jest obecnie zupełnie inny niż kilka lat temu, i wydłużenie wieku dla kobiet nie powinno być odbierane tak źle jak wówczas, gdy dokonał tego rząd PO-PSL. Podkreśla, że jednocześnie trzeba intensywnie rozwijać opiekę instytucjonalną dla dzieci i osób starszych, by kobiety nie były ani wypychane z rynku pracy, ani same nie odchodziły, „bo muszą zająć się wnukami czy rodzicami”.
Zdaniem jednak części ekonomistów podnoszenie wieku nie jest konieczne, dla zachęcenia Polaków do dłuższej pracy wystarczą inne metody. – Największe zachęty już są zaszyte w naszym systemie emerytalnym – uważa Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorstw Polskich. – Nasza emerytura przecież wprost zależy od tego, ile czasu ktoś pracuje: im dłużej, tym jest wyższa. Dodatkowy rok pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego podnosi średnią wysokość emerytury o 10 proc., jak wylicza OECD. A przy bardzo dobrej koniunkturze na rynku pracy, z czym obecnie mamy do czynienia, nawet o 15 proc. – zaznacza Kozłowski. Jego zdaniem wystarczy więc dobra edukacja i uświadamianie, jak działa nasz system emerytalny zdefiniowanej składki.
Różne rozwiązania
Z kolei zdaniem Wojciecha Nagela, eksperta BCC ds. ubezpieczeń społecznych, warto wprowadzić nagrody za dłuższą pracę. – Jest na to kilka sposobów, można takie zachęty wmontować w system podatkowy, w szczególności poprzez podniesienie kwoty wolnej albo przygotować je w postaci bezpośrednich dodatków – mówi Nagel. Ta druga metoda była sondowana przez Ministerstwo Finansów w 2017 r., była mowa wtedy o 10 tys. zł za rok dłuższej pracy, 20 tys. zł – za dwa lata.