Choć łącznie wpłaty na indywidualne konta emerytalne (IKE) po raz pierwszy przekroczyły 1 mld zł, a na indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) 500 mln zł, dane te ciągle pokazują niechęć Polaków do oszczędzania na emeryturę.
– Odnotowywany od lat wzrost liczby oszczędzających i oszczędności w III filarze wskazuje na rosnącą w społeczeństwie świadomość potrzeby dywersyfikacji źródeł zabezpieczenia emerytalnego. Niemniej skala tego zjawiska jest niewystarczająca wobec potrzeb, które niosą ze sobą zmiany demograficzne – uważa Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Rośnie zainteresowanie IKZE i eksperci przewidują, że ten trend się utrzyma. – W ubiegłym roku w Nationale-Nederlanden PTE aktywa w IKZE urosły o 140 proc. Widzimy duże zainteresowanie tym produktem. Na całym rynku dynamika wpłat na IKZE była na koniec 2016 r. trzykrotnie wyższa rok do roku niż w przypadku IKE – mówi Grzegorz Chłopek, prezes Nationale-Nederlanden PTE. – Oczywiście IKE są znacznie dłużej dostępne na rynku niż IKZE, natomiast ten ostatni produkt jest preferowany przez osoby pracujące, które mogą odliczyć wpłaty od podstawy opodatkowania.
Polacy najchętniej gromadzą oszczędności w ramach III filaru w zakładach ubezpieczeń, ale przeciętne wpłaty są niższe niż w przypadku ofert innych podmiotów. Średnia wysokość wpłaty na IKE wynosiła 3700 zł, ale na IKE prowadzone przez zakład ubezpieczeń – jedynie 2700 zł. W IKZE średnia wpłata w 2016 roku wynosiła 3000 zł.
– Dane opublikowane przez KNF pokazują, że trzeci filar potrzebuje nowego impulsu do rozwoju i stabilności reguł. Rachunki IKZE i IKE ma łącznie co prawda ponad 1,5 mln klientów, ale jedynie 450 tys. z nich w ciągu minionego roku zasiliło swoje konta wpłatami – podkreśla Paweł Pytel, wiceprezes Avivy. – To stanowczo za mało, aby zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne na emeryturze obecnie pracującym. Jak wynika z raportu Avivy o skali niedoborów w systemach emerytalnych w Europie, jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań, przed połową stulecia przeciętna emerytura wyniesie w Polsce tylko 37 proc. ostatniej płacy. Taki poziom nie jest społecznie akceptowalny.