W przyszłości emerytura będzie stanowiła zaledwie 25 proc.-35 proc. ostatniego wynagrodzenia. Przed drastycznym pogorszeniem poziomu życia mogłyby uchronić nas uzbierane oszczędności. Niestety, jak wynika z badania „Podejście od oszczędzania", niewielu Polaków gromadzi kapitał z myślą o odległej przyszłości. Co trzeci dorosły w naszym kraju nie posiada żadnych rezerw finansowych. Jarosław Sadowski Główny analityk firmy Expander ostrzega, że jeśli nie zmienimy swojego nastawienia, to w przyszłości powszechnym zjawiskiem może stać się oddawanie nieruchomości w zamian za rentę hipoteczną.
- Wiele emocji wzbudza w społeczeństwie kwestia wieku emerytalnego. Jednak niewielu interesuje się tym, ile będzie wynosiła ich emerytura. Tymczasem nawet jeśli wiek emerytalny pozostanie na obecnym (67 lat) poziomie, to obecni 30-40 latkowie i tak otrzymają bardzo niskie świadczenia, wynoszące zaledwie 25 proc.-35 proc. ostatniej pensji - mówi Sadowski.
- Oznacza to, że jeśli ktoś będzie zarabiał np. równowartość dzisiejszych 2 000 zł, to dostanie emeryturę wynoszącą ok. 600 zł. W przypadku zmniejszenia wieku emerytalnego do wcześniejszego poziomu, kwota ta będzie jeszcze niższa - alarmuje.
Oszczędzanie albo utrata mieszkania
Zdaniem eksperta Wxpandera jeżeli Polacy nagle nie zdecydują się na posiadanie większej liczby dzieci lub nie zaczną samodzielnie oszczędzać z myślą o starości, to na emeryturze będą musieli pogodzić się z drastycznym pogorszeniem poziomu życia.
- Taka istotna zmiana trybu życia wydaje się jednak mało prawdopodobna. W praktyce ci, którzy nie zgromadzą oszczędności, mogą być zmuszeni sprzedać swoje mieszkanie czy dom i zamienić je na tańsze lokum, aby uzyskać dodatkowe pieniądze na życie - mówi.