Jak jest teraz?
Przyjmijmy, że pani XY zarabia brutto 2,5 tys. zł. Pracuje na etacie. Ta kwota oznacza, że na rękę dostaje ok 1,8 tys. zł, a dla pracodawcy takie zarobki to wydatek ok 3 tys. zł. Dzieje się tak ze sprawą zmian w ubezpieczeniach społecznych, jakie wprowadzono w 1999 roku. Wówczas to podzielono składkę ubezpieczeniową w zależności od ryzyka i wypłacanego świadczenia na cztery ubezpieczenia. Co więcej, postanowiono, że część składek zapłaci pracownik od swojego wynagrodzenia brutto, a część dodatkowo zapłaci pracodawca. Zmieniono wysokość wynagrodzeń, choć nie zwiększyła się wartość nabywcza płacy. Po to, by pracownicy mogli "zapłacić" swoją część składek, w styczniu 1999 roku ich wynagrodzenie zostało ubruttowione, czyli podniesione o ponad 23 proc. (dokładnie o 23,0146 proc.)
W ciągu szesnastu lat zmieniano wysokość składki na ubezpieczenie rentowe i wypadkowe oraz podział składki emerytalnej między ZUS i OFE, Ale nie ruszano zasady: składka na ubezpieczenia podzielona na cztery części i dwóch płacących. Wszystkie formalności związane z opłacaniem składek spoczywają na pracodawcy.
I tak to co nazywamy składką na ZUS to daniny:
• emerytalna (19,52 proc.) - składka wypłacana po połowie przez pracownika i pracodawcę;
• rentowa (8 proc.) - pracownik płaci 1,5 proc. składkę, a pracodawca 4,5 proc.;