Czy OFE chętniej będą się zwracały w kierunku spółek regularnie płacących dywidendy?
Dywidenda mogłaby być źródłem dostarczenia kapitału dla mechanizmu suwaka. Na pewno jest to istotne i nawet w tej chwili szacunki pokazują, że napływ środków, o ile dywidendy będą na mniej więcej podobnym poziomie, zbilansuje odpływ z tytułu suwaka. Taki kierunek jest więc możliwy. Jednak pamiętajmy, że OFE konkurują stopą zwrotu. Czasami łatwiej jest zabezpieczyć płynność w inny sposób.
Z drugiej strony napływ dywidendy zwiększa zapewne wartość jednostki rozrachunkowej, a co za tym idzie samego uszczerbku z tytułu suwaka.
To jest trudna do udowodnienia teza, choć rzeczywiście zdarza się, że po wypłacie dywidendy cena akcji nie spada o jej wartość. Generalnie – kultura wysokiej dywidendy skłania zwłaszcza inwestorów instytucjonalnych do tego, żeby takie spółki kupować. Jest to praktyka obserwowana na zachodzie. Jeżeli spółka ma zasoby pieniężne i nie ma ciekawych pomysłów na projekty o wysokiej rentowności, powinna ten kapitał dystrybuować.
Wyliczenia pokazują, że, mimo napływów, OFE będą w długim terminie się jednak kurczyć.
Z powodu mechanizmu suwaka istotna część członków funduszy emerytalnych nie będzie już płaciła składek. Ponadto, demografia jest nieubłagana i liczba osób, które w tej chwili wchodzą do systemu, nawet gdyby 100 proc. zapisywało się do OFE, jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku tych roczników, które wchodziły w latach 2002-2006. Wówczas na rynek pacy wkraczało około 600 tys. osób rocznie. Dziś jest to 400 tys. ludzi, którzy potencjalnie mogliby dołączyć do OFE. Do tego dochodzi świadomość, że do II filaru zapisze się tylko cześć tych osób. To musi skutkować tym, że za kilkadziesiąt lat OFE będą funduszami obsługującymi zdecydowanie mniejszą liczbę osób. Będą znacznie mniejsze niż do tej pory sądzono.
Czy jest to zatem biznes schyłkowy?
Nie sądzę. Trzeba pamiętać o tym, że niska stopa zastąpienia będzie poważnym problemem społecznym w przyszłości, który musi być jakoś rozwiązany. Nowa prognoza GUS pokazuje, że po 6 latach najbardziej niedoszacowanym czynnikiem z poprzedniej prognozy z 2008 roku, jest wzrost średniej długości życia. Aktualne szacunki pokazują, iż w 2035 r. grono osób w wieku poprodukcyjnym wzrośnie aż o 7 proc. w stosunku do poprzedniej prognozy. Należy skłonić ludzi do tego, żeby oszczędzali również w III filarze. W krajach rozwiniętych co najmniej 20 proc. osób oszczędza w sposób dobrowolny. U nas jest to wciąż znikomy ułamek po 15 latach od zmiany systemu.
Dlaczego tak jest?
Po pierwsze – ludzie nie czują takiej potrzeby. Nie ma dyskusji o stopie zastąpienia. Dopiero teraz zaczyna się debata o tym, w jaki sposób ten problem rozwiązać. Systemy trójfilarowe są głównie oparte o rynki finansowe. W tej chwili podczas dyskusji o reformie OFE zaufanie do rynków finansowych zostało bardzo mocno podważone. A bez rozwoju trzeciego filara, rozwój rynku kapitałowego w Polsce jest niemożliwy. Blokując z kolei rynek kapitałowy, blokujemy rozwój całej gospodarki. Nam wszystkim powinno zależeć na tym, żeby zbudować silny krajowy kapitał oparty na długoterminowych oszczędnościach.
Na razie na IKE i IKZE Polacy odłożyli zaledwie 5 mld zł.
Dlatego trzeba wprowadzić zmiany. Jest wiele barier, które nadal można usunąć i ułatwić zakładanie tych kont. Dopiero teraz wprowadzono przepis, który gwarantuje osobom odprowadzającym składkę na IKZE, że nie zapłacą w przyszłości wyższego podatku. Uważam, że należałoby pomyśleć nad całkowitym zniesieniem podatku dla inwestycji długoterminowych, nawet w fazie dystrybucji, o ile nastąpi ona w ratach. To nie byłoby duże obciążenie dla finansów publicznych.
Badania pokazują, że ludzie, zwłaszcza młodzi, w ogóle nie myślą o oszczędzaniu na starość.
Ludzie młodzi raczej rzadko myślą o emeryturze. To nie jest tylko przypadłość polskiego społeczeństwa. Młodzież często nie ma świadomości tego, co my nazywamy ósmym cudem świata. Chodzi o procent składany. Oszczędzając bardzo niewielkie kwoty, ale zaczynając od młodego wieku, możemy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli istotny dodatek do emerytury. I to naprawdę nie muszą być duże sumy. Jeżeli zaczniemy myśleć o finansach na naszą starość 10 lat przed emeryturą, to w zasadzie nie będziemy mieli korzyści z procentu składanego, czyli nasze zyski z pierwszych lat nie będą generować kolejnych zysków.
Jak zachęcić takich ludzi do oszczędzania?
Trzeba maksymalnie uprościć system. Np. problemem pracowniczych programów emerytalnych jest w tej chwili trudność kontynuowania konta w przypadku zmiany pracy. Dzisiaj bardzo rzadko zdarza się, że mamy jednego pracodawcę przez 40 lat. Praktycznie nikt już nie myśli takimi kategoriami, więc pracownicze programy emerytalne również powinny być do tej sytuacji dostosowane. Być może uelastycznienie konta IKZE, np. poprzez zezwolenie pracodawcom na zawieranie grupowych umów w imieniu pracowników, dałoby pozytywny efekt. Z drugiej strony – należałoby doprowadzić do sytuacji, w której pracownika i pracodawcę ta składka zbytnio nie obciążałaby. W niektórych krajach państwo dopłaca część składki, do tego co odprowadza składkujący czy przyszły emeryt.
Politycy zdają się w ogóle nie podejmować tego tematu.
Zbliżamy się do przeglądu systemu emerytalnego. Mam nadzieję, że tym razem będzie to rzetelna ocena całego systemu, zarówno I jak i III filara. III filar jest istotny, zwłaszcza w kontekście zastąpienia kapitałów w OFE. Musimy zadbać o to, żeby mieć silny kapitał krajowy. Popatrzmy na problemy Włochów. Włochy są w pewnym kryzysie finansowym, ale zasoby obywateli włoskich znacząco przekraczają zobowiązania, które musi spełnić rząd. My takich zasobów nie mamy, musimy o tym głośno i otwarcie mówić i namawiać ludzi do tego, żeby inwestowali w swoją emeryturę. Dzięki budowie tego zabezpieczenia Polska będzie dużo stabilniejszym państwem, bo w trudnej sytuacji będzie mogła liczyć na zasoby własnych obywateli. Ten majątek dalej będzie w rękach krajowych.
Czy kurczenie się OFE wymusi konsolidację?
Myślę, że zmusi je do większej efektywności. Czy konsolidacja? Tutaj dużym znakiem zapytania jest to, co orzeknie Trybunał Konstytucyjny. Od tego wiele zależy. Wiadomo, że wszystko jest kwestią ceny. Jeżeli cena będzie atrakcyjna dla kupujących, to z pewnością będą gotowi rozważyć takie propozycje.
ING rozważa jakieś przejęcia?
Tak jak powiedziałem, wszystko jest zawsze kwestią ceny. Myślę, że to dotyczy każdego PTE. My musimy brać pod uwagę jeszcze jedną rzecz. Jesteśmy największym funduszem na rynku. Zwiększyliśmy swój udział pod względem członków składkujących z 18,6 do blisko 30 proc. To, rzecz jasna, powoduje, że koncentracja rynku zwiększa się. Pamiętajmy, że takie przejęcie musiałoby uzyskać akceptację organu nadzorującego. Musielibyśmy uzasadnić celowość takiego połączenia, obok oczywistych racji biznesowych.
Grzegorz Chłopek
od października 2012 roku pełni funkcję Prezesa Zarządu ING PTE S.A. Od 1998 r. związany z ING PTE S.A., dawniej ING Nationale-Nederlanden Polska Powszechnym Towarzystwem Emerytalnym S.A., gdzie najpierw był starszym specjalistą ds. inwestycji, wicedyrektorem Departamentu Inwestycyjnego, a następnie jego dyrektorem (odpowiedzialnym za zarządzanie częścią dłużną portfela). W lutym 2004 r. został powołany na członka Zarządu Towarzystwa, a 1 października 2006 r. na Wiceprezesa Zarządu ING PTE S.A. W swoim zawodowym dorobku ma wiele sukcesów. Zdecydowanie przyczynił się do wzrostu i osiągnięcia przez ING OFE pozycji lidera wśród funduszy emerytalnych w Polsce, pod względem liczby klientów, wysokości zarządzanych aktywów, a także stopy zwrotu i rentowności dla klienta.
Wcześniej pracował m.in. w Biurze Maklerskim Banku Gdańskiego, w Commercial Union Towarzystwie Ubezpieczeń na Życie oraz w Banku Amerykańskim w Polsce.
Absolwent Politechniki Warszawskiej (Wydział Elektroniki i Technik Informacyjnych), słuchacz Letniej Szkoły Aktuarialnej Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Nauk Ekonomicznych), makler papierów wartościowych (licencja nr 432). Posiada tytuł CFA.