Mateusz Pawlak
Do końca lipca każdy, kto jest zapisany do otwartego funduszu emerytalnego (OFE), może zdecydować, gdzie będzie płynąć część jego składki emerytalnej. Decyzja dotyczy jednej siódmej kwoty odprowadzanej na obowiązkowe ubezpieczenie emerytalne (2,92 proc. naszej pensji). Do 17 czerwca na pozostanie w OFE zdecydowało się 266 tys. osób, czyli nieco ponad 1,5 proc. obecnych członków funduszy.
Bardzo trudno dziś oszacować, jak podejmowane właśnie decyzje wpłyną na wysokość przyszłych świadczeń. Eksperci są jednak zgodni, że bez względu na to, jakiego wyboru dokonamy, i tak w przyszłości nasza emerytura z państwowego systemu będzie niższa niż świadczenia obecnych emerytów.
Składka nie zawsze płynie do ZUS
W nowym systemie liczy się to, ile uzbieramy na kontach emerytalnych (potem ten kapitał zostanie podzielony na przewidywaną przeciętną liczbę miesięcy dalszego życia). A to, ile zgromadzimy, zależy od wysokości wpłacanych składek oraz od tego, jak długo je odprowadzaliśmy (a zatem od liczby składek).
Tymczasem w trakcie naszej aktywności zawodowej zdarzają się okresy, w których składek nie płacimy (tzw. okresy nieskładkowe), albo jesteśmy zatrudnieni na takich zasadach, że nie musimy odprowadzać składek emerytalnych (np. obecnie umowa o dzieło; rzecz jasna dotyczy to też pracy na czarno). Wtedy nie powiększamy swojego kapitału.