Pierwszym wymyślonym przez człowieka samochodem był wehikuł z silnikiem parowym rozpędzającym się do zawrotnej prędkości 13 km/h. Na szczęście świat nie zatrzymał się na tym pomyśle i nie podjął decyzji, że są to za słabe parametry i nie zamknął tego projektu. Dzięki temu mamy dzisiaj coraz cichsze, tańsze i bezpieczniejsze samochody. Na dodatek są one coraz łatwiej dostępne dla coraz większej części społeczeństwa. Dlaczego? Bo wielu ludziom nie zabrakło odwagi, determinacji, ale także wizji. Chciało im się nieustannie udoskonalać swoje wynalazki, a nie rezygnować z nich. Patrząc na proponowane zmiany w systemie emerytalnym w Polsce i proces zamykania OFE można powiedzieć, że postąpiono odwrotnie. Zamiast stopniowego wprowadzania zmian mających na celu lepsze wykorzystanie środków zgromadzonych w OFE, po prostu, bez refleksji, powoli się je likwiduje.
W ciągu ostatnich miesięcy, w trakcie niezliczonych debat na temat OFE, dowiedziałem się od wielu autorytetów, że fundusze emerytalne są przykładem krwiożerczego kapitalizmu; że taki sposób gromadzenia majątku narodowego jest przykładem egoizmu i dbania przez człowieka wyłącznie o swój interes. Występuje w tym modelu brak sprawiedliwości społecznej, odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, zanikają wszelkie cnoty wspólnotowe, dzielenia się z innymi itp.
Potem pojawiają się jeszcze dalej idące wnioski rozszerzające ten temat, z których wyłania się negatywny obraz polskiego przedsiębiorcy, biznesmena, jako kogoś, kto z reguły jest egoistą, dba wyłącznie o swój interes, na dodatek jest wstrętnym neoliberałem (czyli już gorzej być nie może), dla którego jedynym celem w życiu jest zarabianie pieniędzy. Jako rozwiązanie tej patologii wielu autorów proponuje typowe dla naszej polskiej mentalności rozwiązanie: zabrać. Tak jak zrobiono z OFE. Innymi słowy, jeśli ktoś osiągnął sukces w biznesie lub nadal go osiąga, to dobrze, dajmy mu się trochę tym nacieszyć, ale potem przymusowo należy go zmusić do altruizmu, gdyż tego wymaga sprawiedliwość społeczna...
A można zupełnie inaczej. Trzeba pokazywać i nagłaśniać pozytywne przykłady wielu polskich przedsiębiorców, którzy wiedzą, że swój sukces zawodowy nie zawdzięczają tylko sobie. Mają świadomość, że ważnych było wiele okoliczności, począwszy od środowiska, w którym żyli, i które ich ukształtowało, aż po szersze otoczenie społeczno-polityczne, gospodarcze itd. A nawet jeśli jednak uważają, że otoczenie (szczególnie prawno – gospodarcze) im raczej przeszkadzało i osiągnęli biznesowy sukces „mimo tego", a nie „dzięki temu", to i tak wielu ma poczucie, że ich uprzywilejowana dziś pozycja pozwala im w sposób wyjątkowy dzielić się swoim sukcesem. W trosce o pracujących ludzi, lokalną społeczność, która często potrzebuje wsparcia (nie tylko w kwestiach finansowych, ale prowadzenia projektów, doświadczenia biznesowego itd.), za dawanie szans np. w edukacji (ale dobrej) tym których na nią nie stać. Aby wykorzystywać swoje możliwości dla dobrych celów.
Ci liderzy pociągają i będą pociągać innych przykładem. To jest jedyny sposób, aby otwarcie, twórczo i oddychając wolnością dzielić się sukcesem. Jest to dzisiaj szczególnie ważne, bo tak naprawdę dopiero dziś tu i teraz tworzą się wzorce postępowań w młodym, polskim kapitalizmie. Innymi słowy nie dajmy się wpędzić w myślenie jak w starej anegdocie – w której życzymy naszemu sąsiadowi, żeby zdechła mu krowa, zamiast zastanowić się, co zrobić, aby samemu można było tę krowę kupić.