Politycy podjęli decyzję o przeksięgowaniu naszych oszczędności emerytalnych z kont w OFE na konta w ZUS. Wiele napisano o fiskalnej motywacji tej decyzji. Cóż, tak to działa: jeśli są pieniądze, których nie można wydać dzisiaj, to politycy – niezależnie od orientacji – zrobią wszystko, żeby jednak wydać te pieniądze od razu. Nie ma skutecznego sposobu powstrzymania ich, poza świadomością społeczną. Dlatego właśnie propagandowe uderzenie było nakierowane na postrzeganie systemu emerytalnego. Niestety, z powodzeniem, co umożliwiło wykonanie zamierzonej operacji.
Oszczędności zostały przeksięgowane. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Nie da się tego odwrócić, dopóki na poziomie unijnym nie nastąpią odpowiednie zmiany w sposobie księgowania oszczędności emerytalnych. Na to trzeba poczekać jeszcze lata. Można się spierać, czy to dobrze czy źle, ale nie narusza to jak dotychczas głównego celu zrealizowanego przez reformę z 1999 r., którym było umożliwienie wzrostu płac netto.
Mało kto to dostrzega, bo mało kto zajmuje się systemem emerytalnym, a wszyscy raczej finansami publicznymi i polityką. Dzięki reformie składki emerytalne przestały rosnąć, choć wcześniej rosły w zawrotnym tempie (do 1981 r. na wszystkie ubezpieczenia razem było to 15,5 proc., w połowie lat 90. już 45 proc. i nie wystarczało). Projekcje pokazywały utrzymanie się tego tempa, czyli dalsze zwiększanie obciążenia płac. Nawet jeśli tego nie dostrzegamy, to mechanizm ten silnie działa na korzyść Polski i pracujących Polaków niezależnie od manewrów politycznych dotyczących księgowania składek.
Kampania dezinformacji
Zagrożeniem dla tego efektu, czyli szybszego wzrostu płac netto, jest jednak propaganda uruchomiona przez polityków i ochoczo podjęta zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników przeksięgowania. Efektem przepychanki, bo trudno to nazwać debatą, stało się daleko idące podważenie wiarygodności systemu emerytalnego jako całości, czyli zarówno ZUS, jak i OFE.
Powtarzanie przez polityków, że ZUS jest dobry, nie poprawia jego postrzegania. Być może nawet jest przeciwnie. W całej sprawie nie o samo przesunięcie środków można mieć żal do polityków, lecz o zainicjowanie i uczestniczenie w demontażu rodzącego się powoli zaufania do powszechnego systemu, opartego na indywidualnych kontach w ZUS i w OFE. Akcja wymierzona w OFE uderzyła równie silnie w ZUS i jego percepcję.