Mercer od kilku lat wraz Australijskim Centrum Studiów Finansowych, publikuje tzw. Melbourne Mercer Global Pension Index. W ramach badania porównywane są systemy emerytalne kilkunastu krajów, w tej grupie również Polski (jako ciekawostkę można wskazać, że wszystkie porównywane kraje obejmują ponad 50% światowej populacji mieszkańców). Każdemu krajowi przyznawane są punkty w trzech kategoriach: wystarczalności, wypłacalności i integralności. W tych trzech grupach analizowane jest ponad 40 wskaźników opisujących różne parametry. W pierwszym badaniu (2011) Polska zajęła miejsce w połowie stawki, w kolejnych również nie wyróżniała się specjalnie (i to zarówno na plus jak i na minus). Założyć jednak należy, że tegoroczne badanie – jego wyniki będą znane ok. października – przyniesie znaczne zmiany w rankingu. I o ile z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że na szczycie listy nie będzie wielu przetasowań 0 – liderów znów będziemy szukać w grupie takich krajów jak: Dania, Holandia, Australia, Szwecja, Szwajcaria, czy Kanada – to ranking Polski z dużym prawdopodobieństwem zostanie obniżony. Systematyczne ograniczanie znaczenia OFE oraz brak innych zmian (postulowanych nie tylko w odniesieniu do polskiego systemu emerytalnego) prawdopodobnie nie pozwolą nam utrzymać miejsca w środki stawki.
Właściwie w każdym kolejnym raporcie podsumowującym wyniki badania (takich raportów opublikowano dotąd trzy) pojawiała się lista rekomendacji skierowanych pod adresem właściwie wszystkich krajów. Rekomendacje odwoływały się do takich elementów jak: wielofilarowość, rozwijanie systemów zakładowych, zachęcanie obywateli do indywidualnego oszczędzania, uszczelnianie systemów, podnoszenie wieku emerytalnego przy jednoczesnym wspieraniu wydłużania aktywności zawodowej itp. Zmiana właściwie w każdym z tych elementów może już być istotnym osiągnięciem, a spróbujmy sobie wyobrazić kraj, który odważy się na skuteczne wprowadzenie zmian (oczywiście właściwych) we wszystkich tych obszarach? A może to właśnie Polska mogłaby (ponownie) stać się wzorem do naśladowania. Piszę ponownie, bowiem w 1997 roku (rok uchwalenia przepisów składających się na ostatnią reformę emerytalną) oraz w 1999 roku (pojawienie się otwartych funduszy emerytalnych) często stawiano nas za wzór do naśladowania. I nie miało to nic wspólnego z konkretnym kształtem przepisów o OFE, wysokością składek na ZUS, czy innymi elementami nowego systemu emerytalnego. Pozytywne opinie odwoływały się bowiem do kwestii „generalnych", w tym oczywiście do struktury nowego systemu emerytalnego, szczególnie do koncepcji „trzech filarów", w tym oczywiście wprowadzenia OFE – powszechnego filaru kapitałowego. Przypomnijmy, że celem wszystkich tych zmian było obniżenie zobowiązań państwa w długiej perspektywie, a więc w efekcie częściowe przynajmniej ograniczenie zagrożeń, przed jakimi stał wówczas (i właściwie wciąż stoi) polski system emerytalny. Aby jednak zdobyć się na kolejną reformę systemu emerytalnego należałoby po raz drugi podjąć ryzyko istotnego przebudowania systemu („od nowa"), często przy wykorzystaniu bardzo „pionierskich" rozwiązań, a co za tym idzie z pewnością „wbrew" opinii najbardziej zachowawczych grup społecznych, części ekspertów, instytucji finansowych, itd. Mimo wszystko moment na takie zmiany wydaje się bardzo dobry – rząd wciąż dysponuje miliardami zabranymi OFE, co więcej właśnie tego typu decyzji oczekuje od niego część obywateli. Niestety jest też istotny problem, który wiarę w możliwość szybkiego przeprowadzenia reform istotnie zmniejsza - efekty zmian w systemie emerytalnym z pewnością nie będą widoczne szybko. Oznacza to, że trudno będzie się nimi chwalić za rok, czy za pięć lat, a perspektywa dziesięciu i więcej lat zazwyczaj pozostaje poza zainteresowaniem polityków. Mimo to sądzę, że moment na zmiany jest doskonały, co więcej część z tych zmian może pomóc partii rządzącej w najbliższych „konfrontacjach" wyborczych, a więc z tej perspektywy ich realizacja może mieć sens.
To teraz krótko jakich zmian powinniśmy (?) oczekiwać od naszych polityków. Aby przedstawić choć kilka z nich warto na początek najpierw zdefiniować „uniwersalne" problemy i wyzwania, przed którymi stoją wszystkie systemy emerytalne – nie tylko polski. Okazuje się bowiem, że w obszarze „emerytalnym" nie występują zjawiska o znaczeniu wyłącznie krajowym, większość problemów ma charakter uniwersalny i w mniejszym lub większym stopniu dotyczy wszystkich krajów. W efekcie lista takich „wyzwań" może być podstawą reformowania zarówno systemu niemieckiego, jak i francuskiego, a w końcu i polskiego. Oczywiście kształt „wyjściowego" systemu wyznacza priorytety zmian, ale sama ich logika i strategiczne kierunki pozostają mniej więcej takie same. Zazwyczaj listę „problemów" emerytalnych otwiera
W każdym ze wskazanych powyżej obszarów można wskazać dłuższy lub krótszy katalog działań, z których część z pewnością zaskoczy „liberałów" (np. obowiązkowość programów pracowniczych), inne nie spodobają się osobom o lewicowych przekonaniach (np. zmniejszanie roli państwa na rzecz zwiększania znaczenia oszczędności emerytalnych zarządzanych przez komercyjne instytucje finansowe). Wszystkie te działania można w praktyce sprowadzić - a tym samym ocenić - z perspektywy realnych doświadczeń krajów, które je wprowadziły. Możemy z pełnym (no może czasami z nieco mniejszym) przekonaniem stwierdzić, że ku zaskoczeniu wielu, w praktyce bardzo często sprawdza się zestaw zmian o często sprzecznym charakterze. Zestaw taki obejmuje bowiem zarówno zmiany, które odwołują się do mechanizmów rynkowych (np. inwestycje na rynku finansowym), jak i takie, które przekazują organom administracji rządowej szereg kompetencji, które ten „wolny" rynek ograniczają. Doświadczenia krajów, które zdobywają się obecnie na wprowadzanie tego typu zmian – a w tym gronie jest szereg bogatszych od nas krajów: Niemcy, Szwecja, czy Wielka Brytania – wyraźnie pokazują, że systemy emerytalne nie akceptują doktrynerskiego podejścia. Liczy się efekt, a tym bardziej elastyczność w myśleniu. Jeżeli coś może zadziałać zróbmy to, jeżeli nie przynosi spodziewanego rezultatu, zmieńmy jak najszybciej.
Co jednak ciekawe niewiele możemy znaleźć przykładów na podejmowanie działań kompleksowych – to wciąż, i jak widać nie tylko w Polsce najtrudniejsze wyzwanie dla rządzących. A więc z tej perspektywy wciąż jest szansa na sukces Polski. „Po prostu" wystarczy zrobić reformę systemu emerytalnego „w całości". Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia „jak to zrobić" - ale o tym spróbuję napisać za miesiąc.