Nic śmiesznego, czyli krajobraz po OFE

Spróbujmy wyobrazić sobie następującą scenkę – wielce prawdopodobne, że tak właśnie mogłaby wyglądać dzisiaj rozmowa o OFE.

Publikacja: 23.01.2014 09:54

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

W kolejce po poranne pieczywo stoją dwie panie w średnim wieku (choć właściwie wiek może tu nie mieć żadnego znaczenia). Rozmowa dotyczy różnych kwestii (jak to w kolejce po pieczywo), w pewnej chwili jedna z pań pyta drugą, czy wie o co chodzi z tym OFE, tyle się mówi o tym, że ktoś nad okradł, a może nie nas, ale ZUS, a właściwie to chyba nie ZUS tylko emerytów, a może nawet całkiem inaczej. Kontekst pytania jest oczywisty – jaką decyzję dotyczącą składek do OFE muszę podjąć i co ona dla mnie właściwie oznacza? Adresatem wszystkich tych pytań jest osoba „nieprzypadkowa" – zadająca pytanie wie, że jej rozmówczyni jest z wykształcenia księgową, a więc bezwzględnie osobą zorientowaną w kwestiach finansowych. Pytająca uzupełnia jeszcze swoje pytanie cytując ministra finansów, który „zachęca, aby niezwłocznie wycofać się z OFE i jak najszybciej przenieść się do ZUS". Tak podobno zamierza zrobić sam minister finansów, a w końcu kto jak kto, ale minister finansów na finansach się zna. Wykształcenie zobowiązuję, tak więc wywołana do odpowiedzi „finansistka" w krótkich słowach streszcza to co usłyszała i przeczytała na temat OFE. Co nas nie powinno zaskakiwać jej wiedza pochodzi głównie z radia i telewizji, a przede wszystkim z podstawowego źródła informacji milionów naszych obywateli, czy codziennej prasy „bulwarowej". Wyobraźmy sobie teraz jak może wyglądać opinia o OFE i „reformie emerytalnej", pochodząca właśnie z tych źródeł:

1. OFE zarobiły dużo, ale jedynie dla siebie, a „nasze" pieniądze zostały przez nieuczciwych finansistów jeżeli nie w całości to przynajmniej w części zmarnotrawione (słowo „klucz", właściwie nie wiadomo co ma znaczyć, ale wydźwięk ma jednoznacznie negatywny)

2. Na dowód tezy, że OFE marnują nasze pieniądze wystarczy przywołać przykłady emerytów, którzy otrzymali już swoje emerytury z OFE – ich wysokość to kilkanaście, kilkadziesiąt złotych miesięcznie. A przecież obiecywali wakacje pod palmami

3. OFE to podejrzane instytucje, część naszych pieniędzy inwestują w akcje, a przecież sam minister finansów powiedział, że giełda to kasyno. Co więcej jeszcze więcej inwestują w polskie obligacje – a te ostatnie to przecież żadna inwestycja, to czysto „wirtualne" pieniądze

4. Jeżeli mamy do wyboru ZUS i OFE to oczywistym jest, że należy wybrać pewny ZUS, niż niepewne, niskie i wirtualne emerytury z OFE – przecież akcje i obligacje to nie są prawdziwe pieniądze, te ma jedynie ZUS. Wszyscy to wiemy, przecież od lat wypłaca emerytury i renty naszym rodzicom, a wcześniej wypłacał je naszym dziadkom

5. Minister finansów stara się zlikwidować OFE, bo to właśnie przez OFE polskie emerytury są niskie – budżet traci miliardy na działalności OFE, gdyby mógł je zaoszczędzić z pewnością część zostałaby przeznaczona na podwyżki emerytur

6. Wszyscy słyszeliśmy, jak kilku profesorów ekonomii powiedziało (a może właściwie usłyszało? Ale to chyba przecież bez większego znaczenia), że ZUS zarobił więcej niż OFE. Jeżeli tak to po co nam to OFE?

7. No i jeszcze minister finansów wsparty przez jednego z byłych premierów sam powiedział, że nie stać nas na OFE, i że nawet bogatsze kraje od nas likwidują tego typu instytucje. Przecież ci na zachodzie wiedzą co jest dla nich dobre. Wystarczy, że zrobimy to samo, a z pewnością na tym nie stracimy

8. ZUS to jedyna pewna instytucja w Polsce. Możemy narzekać na sposób w jaki nas obsługuje, ale czy ktoś kiedykolwiek słyszał, żeby w ZUS-ie zabrało pieniędzy. Te są i będą w przyszłości

9. Każdy głupi wie, że nie ma nic bardziej pewnego niż nasza rodzina, na tej samej zasadzie działa ZUS – to przecież ze składek synów i wnuków wypłacane są emerytury ich dziadkom i rodzicom. Po co więc zmieniać tak dobrze i bezpiecznie działający system?

Czy sądzicie Państwo, że tego typu dyskusja jest czysto teoretyczna, a argumenty jak wyżej nie mogą się w niej pojawić? Osobiście sądzę że tak właśnie wygląda nasza rzeczywistość. Oczywiście takich argumentów nie używa się podczas konferencji prasowych z udziałem ekspertów OFE czy przedstawicieli rządu, z pewnością nie pojawiają się również w trakcie wykładów na uczelniach ekonomicznych, czy w fachowej prasie finansowej. Ta rzeczywistość istnieje jednak naprawdę, co więcej myślę, że w ten właśnie sposób interpretują dyskusję o OFE miliony Polaków. W praktyce to połączenie rzeczywistych „argumentów" używanych przez obie strony w dyskusji o OFE z niską świadomością ekonomiczną Polaków. No i na koniec to co najważniejsze w tej sytuacji. W dyskusji o OFE strona rządowa w sposób często niezwykle jednoznaczny używała argumentów „przeciwko" rynkowi finansowemu i jego instytucjom, wykraczając czasami poza oczywiste „poszukiwanie" wad w systemie OFE. W efekcie, niezamierzonym (jak przypuszczam) efektem akcji „anty OFE" jest istotne obniżenie zaufania do rynku finansowego, czy idei inwestowania na giełdzie.

Oczywiście naiwnością byłoby nie rozumieć strony rządowej, sytuacji budżetu, czy też nie dostrzegać wszystkich negatywnych stron funkcjonowania OFE. Być może przedstawiona powyżej ocena sytuacji jest przesadnie krytyczna i przerysowana. Bez wątpienia nie zbudujemy jednak w ten sposób świadomości emerytalnej na której wszystkim nam powinno przecież zależeć. Zamiast podkreślać znaczenie inwestycji dobrowolnych (III filara) koncentrujemy się bowiem jedynie na negatywnych stronach OFE, zapominając, że fundusze pełniły również pozytywną rolę w naszej gospodarce. Z drugiej strony wiele wskazuje, że ograniczenie znaczenia OFE wywołując wiele obaw dotyczących emerytur zachęci, przynajmniej tych najbardziej świadomych, do indywidualnego oszczędzania „emerytalnego". Już niedługo będziemy mogli sprawdzić, czy taki scenariusz rzeczywiście zrealizuje się w praktyce – przynajmniej częściowo na to pytanie odpowiedzą dane o liczbie otwartych w 2013 roku (i opłaconych) IKZE oraz IKE. Doświadczenia ostatnich lat tonują jednak zbyt optymistyczne nastroje. Liczba kont i gromadzonych na nich środków będą rosły, jednak dla istotnej zmiany sytuacji w tym zakresie niezbędne jest znacznie więcej niż „tylko" ograniczanie znaczenia OFE. Cały czas wierzę, że do podobnych wniosków dojdzie rząd i odważy się śmielej wspierać IKE, IKZE, a przede wszystkim programy pracownicze.

Podsumowując, wiedząc (choć może moja ocena jest przesadzona) do czego prowadzi taki sposób prowadzenia publicznej debaty o systemie emerytalnym możemy się zastanowić, jakich elementów w niej zabrakło. I nie chodzi mi w tym miejscu wcale o to co czego rząd nie powiedział o OFE (to i tak jest bez znaczenia. Los OFE – niezależnie od przyszłej oceny zgodności ustawy o OFE z konstytucją – wydaje się bowiem przesądzony), chciałbym bowiem skoncentrować się na tych elementach systemu emerytalnego, które wciąż działają, ale bez wsparcia ze strony rządu i jego agend z pewnością nie będą się wystarczająco szybko rozwijać. O IKE i IKZE wspomniałem już powyżej – choć dodam jedynie jeszcze jeden komentarz dotyczący IKZE – otóż wraz ze zmianami w OFE ustawa wprowadziła również zmianę w przepisach dotyczących IKZE. Od tego roku pojawiła się stała stawka podatku, który zapłacimy z chwilą wypłaty środków z IKZE. Przypomnijmy, bez tej zmiany istniało zawsze ryzyko, że stawka podatku jaką zapłacimy „na wyjściu" może być wyższa, niż ulga podatkowa uzyskana „na wejściu" (odpis w zeznaniu rocznym). Mogło tak się zdarzyć np. w sytuacji, gdy w trakcie oszczędzania płaciliśmy podatek dochodowy wg niższej, 18% stawki, a w momencie wypłaty „wpadliśmy" już w 32% próg. Wprowadzenie przez ustawodawcę 10% stałej stawki eliminuje to ryzyko, w praktyce zaś dostarcza dodatkową korzyść oraz przewagę nad IKE (który to produkt korzysta jedynie ze zwolnienia z podatku od zysków kapitałowych). A teraz przechodząc do meritum – otóż uważam, że nawet ważniejsza niż IKE, czy IZE byłaby publiczna dyskusja nad pracowniczymi programami emerytalnymi (PPE). To w PPE tkwi potencjał na zbudowanie istotnego elementu naszych przyszłych emerytur. Również skala oszczędności tam zgromadzonych (dwukrotnie większe oszczędności niż w IKE i IKZE razem wziętych) potwierdza przewagi PPE. Z oczywistych powodów wciąż „łatwiej" jest oszczędzać w sytuacji, gdy pracodawca zakłada program i negocjuje jego warunki, które prawie zawsze są znacznie lepsze niż w produktach indywidualnych. Doświadczenia innych krajów również potwierdzają, że w zakładowych programach emerytalnych tkwi znacznie większy potencjał niż w produktach indywidualnych. W efekcie wszyscy potrzebujemy możliwie szybkiej dyskusji o PPE, a w tym zakresie odpowiedzi m.in. na następujące pytania:

1. Dlaczego PPE (a pewnie i IKE) nie dostarcza takich samych zachęt fiskalnych jak IKZE?

2. Czy rząd ma świadomość powodów dla których wielu pracodawców nie decyduje się na organizowanie PPE, a część decyduje się zakładać plany „pozaustawowe", gdzie składka traktowana jest każdy inny element wynagrodzenia?

I w końcu najbardziej strategiczne pytanie - czy rząd zamierza sformułować przynajmniej średnioterminową (a idealnie długoterminową) politykę budowania bezpieczeństwa emerytalnego obywateli, w której to polityce istotne miejsce – obok ZUS – zajmować będą dobrowolne filary systemu emerytalnego? Jestem przekonany, że próba przygotowania takiego strategicznego planu niejako automatycznie spowoduje wprowadzenie zmian w dobrowolnych filarach. Dla każdego kto zawodowo zajmuje się tym tematem nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że zmiany takie są niezbędne, a obecny moment najlepszy na ich wprowadzenie.

Krzysztof Nowak jest członkiem zarządu Mercer (Polska). pełniącym funkcję Polish Office Leader. Jest również szefem praktyki świadczeń w Mercer, bezpośrednio prowadząc lub nadzorując projekty z obszaru restrukturyzacji systemów świadczeń, konstruowania programów emerytalnych oraz planów oszczędnościowych.

W kolejce po poranne pieczywo stoją dwie panie w średnim wieku (choć właściwie wiek może tu nie mieć żadnego znaczenia). Rozmowa dotyczy różnych kwestii (jak to w kolejce po pieczywo), w pewnej chwili jedna z pań pyta drugą, czy wie o co chodzi z tym OFE, tyle się mówi o tym, że ktoś nad okradł, a może nie nas, ale ZUS, a właściwie to chyba nie ZUS tylko emerytów, a może nawet całkiem inaczej. Kontekst pytania jest oczywisty – jaką decyzję dotyczącą składek do OFE muszę podjąć i co ona dla mnie właściwie oznacza? Adresatem wszystkich tych pytań jest osoba „nieprzypadkowa" – zadająca pytanie wie, że jej rozmówczyni jest z wykształcenia księgową, a więc bezwzględnie osobą zorientowaną w kwestiach finansowych. Pytająca uzupełnia jeszcze swoje pytanie cytując ministra finansów, który „zachęca, aby niezwłocznie wycofać się z OFE i jak najszybciej przenieść się do ZUS". Tak podobno zamierza zrobić sam minister finansów, a w końcu kto jak kto, ale minister finansów na finansach się zna. Wykształcenie zobowiązuję, tak więc wywołana do odpowiedzi „finansistka" w krótkich słowach streszcza to co usłyszała i przeczytała na temat OFE. Co nas nie powinno zaskakiwać jej wiedza pochodzi głównie z radia i telewizji, a przede wszystkim z podstawowego źródła informacji milionów naszych obywateli, czy codziennej prasy „bulwarowej". Wyobraźmy sobie teraz jak może wyglądać opinia o OFE i „reformie emerytalnej", pochodząca właśnie z tych źródeł:

Pozostało 84% artykułu
Emerytura
Emerytura z giełdy to nie tylko hasło
Emerytura
Europejska emerytura – jakie korzyści widzą Polacy w OIPE
Emerytura
Europejska emerytura dla polskich seniorów. Czym jest OIPE i jak oszczędzać w euro?
Emerytura
Polski system emerytalny z oceną dostateczną. Spadek w rankingu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Emerytura
Ile wynosi średnia emerytura w Niemczech? Nasi sąsiedzi podnoszą wiek emerytalny
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska