O ile zmiany w II filarze systemu emerytalnego wywołują sporo kontrowersji i nie ma zgody co do tego, w którym kierunku powinny iść, tak w przypadku III filara jest już inaczej. Zarówno strona rządowa, jak i eksperci oraz przedstawiciele instytucji finansowych mówią jednym głosem. Dobrowolne formy oszczędzania z myślą o emeryturze wymagają korekty. Żadna z nich nie odniosła sukcesu. Ani istniejące od 1999 r. pracownicze programy emerytalne (PPE), ani indywidualne konta emerytalne (IKE), które powstały w 2004 r., ani najmłodszy produkt, który wystartował w 2012 r. – indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) nie przyciągnęły Polaków.
Z danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) wynika, że na koniec minionego roku wartość aktywów zgromadzonych w III filarze nie przekroczyła 12 mld zł. Dla porównania w OFE było to ok. 270 mld zł. Liczba osób, które są uczestnikami programów pracowniczych i kont emerytalnych wyniosła 1,7 mln, przy czym zaledwie co trzecia osoba wpłaciła pieniądze w ubiegłym roku. Najgorzej pod tym względem wyglądają zwłaszcza dwa indywidualne konta. W OFE liczba klientów to ok. 16 mln.
Ważne ulgi
Zdaniem ekspertów o III filar powinno zadbać się zwłaszcza w kontekście spadającej wysokości emerytur z publicznego systemu emerytalnego. Te wypłacane w całości z nowego systemu będą stanowić ok. 30 proc. ostatnich zarobków.
- Polacy nie mają świadomości co do wysokości przyszłej emerytury. Odnoszą się do dzisiejszego ich poziomu, który jest stosunkowo duży. Myślą, że państwo im doda, jeśli będzie niska – mówiła Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Ubezpieczonych.