Sprawa własności pieniędzy odkładanych na emeryturę w OFE, które stanowią część publicznego systemu emerytalnego, od dawna budzi kontrowersje. Przedstawiciele rządu, na czele z ministrem finansów i wicepremierem Jackiem Rostowskim, powołują się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 2008 r., który stwierdził, że „składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane do funduszu nie są prywatną własnością członka funduszu". Odmiennego zdania są jednak prawnicy, w tym konstytucjonaliści. Przykładem jest Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdania podziela Aleksander Chłopecki z UW, prawnik kancelarii Dentons.
- Środki w OFE stanowią element mienia uczestnika OFE, przy czym należy je definiować jako wynikającą z cywilnoprawnej umowy z OFE należność wobec OFE o wypłatę świadczeń stanowiących proporcjonalny udział w aktywach tego OFE, określonych poprzez liczbę posiadanych jednostek rozrachunkowych. Należność ta uzyskuje charakter roszczenia (prawa do żądania konkretnych kwot) po spełnieniu określonych warunków (zwłaszcza osiągnięcia wieku emerytalnego), co jednak nie zmienia charakteru prawnego tej należności - pisze w najnowszej analizie Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego, którego jest też członkiem.
Jak przekonuje, „przesunięcie" środków z OFE do ZUS-u zmienia charakter tej należności i stanowi wywłaszczenie w rozumieniu konstytucji. Dokonane bez należnego odszkodowania, jest sprzeczne z konstytucją.
- Ograniczenie dopływu (na przyszłość) środków do OFE stanowi bez wątpienia zwiększenie danin publicznoprawnych (podatków), przy czym zwiększenie to, zastosowane w sposób dyskryminacyjny, tj. tylko wobec członków OFE, budzi również poważne wątpliwości konstytucyjne. Ograniczenie dopływu (na przyszłość) środków do OFE może być uznane za odebranie obywatelom określonych praw (ekspektatyw) o charakterze cywilnoprawnym. Kwestia ta nie jest tak oczywista jak wnioski zawarte w poprzednich punktach, z pewnością jednak wymaga pogłębionej analizy - pisze Chłopecki.