Dyskusja o zmianach w OFE nabrała rumieńców - rząd przedstawił trzy swoje pomysły o mniejszym, a raczej chyba jednak większym stopniu „dotkliwości" dla OFE. Zastanawiająco wszystkie wydają się być mało atrakcyjne dla przyszłych emerytów, a jednocześnie niezwykle atrakcyjne dla dzisiejszej sytuacji budżetu. W związku z faktem, że o OFE i pomysłach rządowych dyskutują dzisiaj wszyscy (w jednym z popularnych programów ekonomicznych wśród ekspertów znaleźli sie nawet socjolog i ekspert od marketingu politycznego) postanowiłem napisać felieton o zapomnianym elemencie systemu, o pracowniczych programach emerytalnych.
Pewnie nie tylko mnie dziwi, że dyskusja o systemie emerytalnym właściwie od samego początku (czyli od 1999 roku) zdominowana jest przez OFE i ich problemy. W efekcie - wygodnie dla rządu - nikt nie dyskutuje (albo przynajmniej dzieje się to znacznie rzadziej) na temat ZUS - czyli pierwszego filaru no i właściwie chyba nikogo w efekcie nie interesuje co się dzieje z PPE, pracowniczymi programami emerytalnymi, które - przypomnijmy - w trakcie reformy prezentowane były jako ten trzeci, uzupełniający dwa obowiązkowe element systemu emerytalnego. Powodów dla których warto obecnie rozmawiać o PPE jest przynajmniej kilka. Po pierwsze kilka dni temu został przez opublikowany najnowszy, roczny raport Komisji Nadzoru Finansowego podsumowujący kolejny rok funkcjonowania PPE (2012). Po drugie już od wielu miesięcy w przestrzeni publicznej toczy się dyskusja na temat zmian w IKZE i wprowadzenia do IKZE dodatkowych ulg podatkowych, które spowodowałyby (takie jest oczekiwanie autorów i promotorów zmian) wzrost zainteresowania tym indywidualnym produktem emerytalnym. Dlaczego nie połączyć dyskusji o zachętach podatkowych w PPE i IKZE? A w końcu - ostatnim powodem i być może nawet ważniejszym od dwóch poprzednich jest rosnąca świadomość zagrożeń, przed jakimi stanie obowiązkowy system emerytalny w przyszłości, a właściwie jego część „niekapitałowa" (pierwszy filar), uzależniona od wielkości przyszłych składek, czyli głównie przyszłej liczby zatrudnionych oraz stanu finansów publicznych za kilkanaście, kilkadziesiąt lat.
Raport KNF podsumowujący 2012 rok wywołuje mieszane uczucia. Podstawowy parametr, czyli liczba PPE pozostaje właściwie bez zmian w porównaniu rok do roku (1 094 PPE na koniec 2012 roku). Nowych programów powstało w ubiegłym roku jedynie 33, czyli podobnie jak w dwóch poprzednich latach. Aktywa wzrosły wyraźnie, do 8,3 mld złotych, czyli o 27%, ale warto pamiętać, że część tego wzrostu zawdzięczamy doskonałej sytuacji na rynku obligacji (wcale nie było trudno zarobić w ubiegłym roku na inwestycjach w fundusze obligacyjne 10 proc. i więcej). Również akcje pozwoli inwestorom zarobić. W efekcie oba te elementy - obok oczywiście nowych składek - odpowiadają za ten wzrost. Liczba uczestników wynosi obecnie 358 tysięcy - cytując raport jest to niespełna 2,3 proc. ogółu pracujących. Ta cyfra, obok ogólnej liczby PPE to moim zdaniem najbardziej „przygnębiające" informacje zawarte w raporcie. Po ponad 14 latach od uruchomienia PPE oszczędza w nich mniej niż 3 proc. wszystkich pracujących. Jestem przekonany, że przedstawiając tego typu założenie autorom reformy w 1999 roku zostalibyśmy uznani za skrajnych pesymistów.
W efekcie może zastanawiać dlaczego w ostatnim tygodniu właściwie w żadnych mediach nie pojawiło się zdanie komentarza do tego raportu. Dlaczego w dyskusji o OFE właściwie nie dyskutuje się o emeryturach, a całą uwagę koncentruje się wyłącznie kwestiom budżetowym (które - co oczywiste - są bardzo istotne, ale chyba jednak nie aż tak, aby zdominować w całości temat przyszłych emerytur?). Wiem, że pytanie jest retoryczne, ale przy okazji warto je stawiać. Uczciwa odpowiedź wymusiłaby bowiem zakończenie dyskusji politycznych i dopuszczenie do nich wyłącznie ekspertów. Sam jestem ciekaw, jak by się powiódł taki eksperyment (wcale nie będący czymś absolutnie wyjątkowym na świecie). Na marginesie - usłyszałem ostatnio zdanie, że „politycy reprezentujący skrajnie czasami odległe interesy i kierujący się w swoich decyzjach krótkoterminową perspektywą kolejnych wyborów nie powinni zabierać głosu w sprawach dotyczących przyszłości, pozostawiając je tym, którzy mogą sobie pozwolić na myślenie w kategoriach długoterminowych". To chyba trafna i właściwa teza. Niestety nie są sądzę, aby ten pogląd był powszechny w świecie polityki.
A wracając do raportu - obok rosnącej skali aktywów znalazło się w nim szereg innych, pozytywnych informacji, przede wszystkim dotyczących zgromadzonych w PPE środków. I tak średnia wartość aktywów na jednego uczestnika PPE (niezależnie od jego stażu w programie - to ważne zastrzeżenie, bo inna będzie wartość konta osoby oszczędzającej w programie od 8 lat, a inna osoby, która przystąpiła do PPE rok temu) na koniec ubiegłego roku wynosiła 23,8 tys złotych i była wyższa rok do roku o 4,5 tys złotych. Jednocześnie średnia roczna składka podstawowa (czyli opłacona przez pracodawcę) wyniosła w 2012 roku 3,7 tys (czyli mniej niż wzrost średniej wartości konta). Cyfry te niejako automatycznie wskazują na znaczenie zysków z inwestycji - jestem przekonany, że jest już dzisiaj wielu uczestników PPE, którzy zaczynają „czerpać podstawową korzyść" już nie tylko z nowych składek, ale również (a pewnie są i tacy co przede wszystkim) z zysków, jakie przynoszą im inwestycje. W tym zestawieniu naprawdę ciekawie i jak sądzę bezwzględnie optymistycznie wyglądają statystki dotyczące składek dodatkowych, czyli składek dobrowolnie wpłacanych przez pracowników. Po pierwsze już co 10 uczestnik wpłaca do PPE swoje własne środki (choć ten parametr właśnie nie zmienił się w porównaniu do 2011 roku). Co ważniejsze średnia roczna wpłata do PPE w 2012 roku wyniosła 1,2 tys zł, innymi słowy stanowiła prawie 1/3 wpłat pracodawców (oczywiście mówię o średnich). Z perspektywy kilku ostatnich lat to wynik ciekawy i zasługujący na podkreślenie - obala również mit (?) braku zainteresowania Polaków oszczędzaniem. Jak łatwo policzyć w PPE ponad 30 tys ludzi inwestuje własne środki i to godząc się na istotne ograniczenia w wypłacie oraz właściwie nie korzystając z przesadnie atrakcyjnych zachęt podatkowych. W tym miejscu można się zastanowić jak wyglądałyby te proporcje w przypadku wprowadzenia do PPE dużo bardziej atrakcyjnych zachęt, np. zwolnienia składki dodatkowej (pracownika) z podatku dochodowego, o co uparcie postuluje wiele osób zajmujących się na co dzień pracowniczymi programami emerytalnymi. No i w końcu ostatni, ważny i jednocześnie „optymistyczny" wskaźnik zawarty w raporcie. Poziom uczestnictwa w PPE, rozumiany jako relacja liczby uczestników, którzy otrzymują składkę w PPE do całkowitej liczby zatrudnionych na koniec 2012 roku wyniósł 77,5% i był wyższy o 3,5 pkt proc. w porównaniu z 2011 r. Oznacza to, że niezależnie od braku nowych PPE coraz większa liczba pracowników w nich uczestniczy. Oczywiście nie jest to wskaźnik, który pozwoliłyby na diametralną zmianę ogólnej oceny PPE, ale zdecydowanie zasługuje na podkreślenie.