Zarzuty 2 i 3: OFE nie dają uczestnikom dostatecznie wysokich stóp zwrotu, a zarządzanie nimi jest za drogie, przez co stopy zwrotu z oszczędności emerytalnych mogłyby być wyższe
Przekonanie, że skala wzrostu jednostki rozrachunkowej OFE nie odpowiada oczekiwaniom, a jednocześnie zarządzanie środkami zgromadzonymi w funduszach jest zbyt drogie, przewija się w opiniach zarówno zwolenników jak i przeciwników reformy.
Dr Ryszard Bugaj z Polskiej Akademii Nauk w opublikowanym w "Rzeczpospolite"j tekście „Nie wszyscy przeciwko OFE" (www.ekonomia24.pl – RP.pl 04-04-2013) deklaruje: "Jestem zwolennikiem radykalnych rozwiązań, choć jednocześnie przeciwnikiem zmniejszenia składki czy likwidacji samych OFE. Choć one byłyby zapewne z tego zadowolone, ponieważ nabrały bardzo dużo kasy, a osiągnęły wątpliwe wyniki".
Z drugiej strony, wpisujący się w rządową krytykę OFE główny ekonomista ministerstwa finansów Ludwik Kotecki wskazuje (Dziennik Gazeta Prawna 09-04-2013 tekst: Emerytury: "OFE przejadły nasze pieniądze. Na siebie zarobiły"), że „To, co zostało nagromadzone w systemie, nie jest wyższe niż to, co wypracowała gospodarka. To zgodne z teoriami makroekonomicznymi, że inwestowanie w długim okresie nie może dać lepszych wyników niż sama gospodarka". Podobną opinię wyraża Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha, którego zdaniem: "Wynik OFE byłby lepszy o co najmniej 1 proc. PKB, gdyby doliczyć prowizje i opłaty od składki, które od momentu powstania funduszy pobrały PTE, a które wyniosły ponad 16 mld zł. – Wyszlibyśmy na zero, ale jesteśmy na minusie przez opłaty. To pokazuje jałowość tego systemu z punktu widzenia emerytów i jak obciąża on finanse publiczne" (Dziennik Gazeta Prawna 09-04-2013).