Na różnego typu świadczenia społeczne ZUS każdego roku wydaje ponad 150 mld złotych (dane za 2011 rok). Jak wiemy wydatki ZUS jedynie w części finansowane są z bieżących składek (100 mld składek w 2011 roku), wśród pozostałych źródeł dochodów ZUS najważniejsza jest dotacja z budżetu, która w 2011 roku wyniosła 37,5 mld złotych. Główną pozycją „kosztów" w ZUS to oczywiście wypłaty emerytur i rent. W 2011 roku same emerytury pochłonęły ponad 106 mld zł (czyli 7 proc. naszego PKB). Ze świadczeń emerytalnych korzystało wówczas 5 mln emerytów.
Spróbujmy przez pryzmat tych cyfr spojrzeć na wartość oszczędności Polaków, zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych, bankach, w funduszach inwestycyjnych, w pracowniczych programach emerytalnych, czy IKE. Nieprzypadkowo również OFE zaliczyłem do grupy „oszczędności". Chciałbym w ten sposób podkreślić moje przekonanie co do „prywatnego" charakteru środków zgromadzonych w II filarze. Nie wdając się w skomplikowaną dyskusję o formalno - prawnym statusie naszych składek do OFE bez większych wątpliwości można stwierdzić, że mają one formę materialną, faktycznych aktywów, które w każdej chwili możemy zamienić na płynną gotówkę. Stanowi to istotną różnicę w stosunku do emerytur wypłacanych przez ZUS-u, a finansowanych nie z oszczędności gromadzonych w tej instytucji, ale z bieżących składek wpłacanych przez pracujących oraz (jak wskazano powyżej) ze środków budżetowych.
Aby spróbować znaleźć właściwą metodę porównania posłużę się znacznym uproszczeniem i przeliczę kwoty corocznych wypłat emerytur na „całkowitą wartość" zobowiązań ZUS w stosunku do wszystkich osób ubezpieczonych. W tym celu skorzystam ze wskaźnika przeciętnego dalszego trwania życia publikowanego przez GUS i służącego ZUS-owi do obliczania wartości naszych miesięcznych emerytur. I tak obecnie wskaźnik ten (wspólny dla mężczyzn i kobiet) wynosi 195,7 miesiąca, czyli 16,3 lat (trochę z przekory używam wskaźnika dla 67-letniej osoby, czyli nowego wieku emerytalnego, który będzie nas wszystkich obowiązywać od 2040 roku).
Zakładając, że rocznie ZUS wypłaca ok. 100 mld zł emerytur (to głównie tzw. emerytury z I filara, udział emerytur II-filarowych możemy spokojnie na razie pominąć) przez kolejne 16 lat (średnie dalsze trwanie życia 67-latka przechodzącego na emeryturę) Zakład wypłaci ich łącznie na kwotę minimum 1,6 bln. To oczywiście ogromne uproszczenie, nie uwzględniające waloryzacji świadczeń, zmian w długości trwania życia, faktycznego wieku przechodzenia na emeryturę, zmian w liczbie osób pobierających świadczenia, itp. Ale właśnie w ten sposób możemy dokonać prostego porównania wartości emerytur państwowych (z ZUS-u) do „kapitałowych" (ze wszystkich uzupełniających filarów polskiego systemu emerytalnego). I tak obecna wartość aktywów zgromadzonych w OFE to ok. 280 mld zł. Kwota ta w praktyce określa całkowitą wartością zobowiązań II filara w stosunku do wszystkich osób wpłacających składki do OFE. Proste porównanie wskazuje, że OFE stanowią 15 proc. wszystkich „zobowiązań emerytalnych" (sumy zobowiązań emerytalnych I i II filara). Warto podkreślić, że jedynie te 15 proc. ma zabezpieczenie w rzeczywistych środkach, w odróżnieniu od ww. 1,6 bln złotych, które stanowi wyłącznie obietnicę państwa do wypłacenia tych środków w przyszłości.
Z tej perspektywy pozostałe „dobrowolne" aktywa emerytalne, czyli środki zgromadzone w pracowniczych programach emerytalnych (PPE), na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE) i indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) właściwie możemy pominąć. Łącznie oszczędzamy za ich pośrednictwem ok. 12 mld zł, co stanowi ok. 0,5 proc. łącznych „zobowiązań" emerytalnych dwóch obowiązkowych filarów (ZUS i OFE). Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że średnio ok. 0,5 proc. naszych przyszłych emerytur pochodzić będzie z PPE/IKE/IKZE (oczywiście obliczonych na maj 2013 roku), pozostałe 99,5 proc. z ZUS i OFE.