Prof. Marek Góra z SGH, współautor koncepcji reformy emerytalnej z 1999 r. przekonuje, że OFE nie zostały stworzone jako instytucje do wypłaty emerytur. O tym, że wypłatą „prawdziwych" emerytur nie chcą zająć się fundusze emerytalne mówił niedawno w rozmowie z „Rz" minister finansów Jacek Rostowski.
Pierwotnie, bo już w 1997 r. zakładano, że wypłatą emerytur z pieniędzy zgromadzonych w OFE zajmą się specjalnie do tego powołane zakłady emerytalnego. Powstał nawet odpowiedni projekt ustawy. Z tego pomysłu jednak wycofano się ze względu na zbyt wysokie koszty związane z utworzeniem nowych instytucji, a także zbyt wysokie opłaty dla klientów. Propozycja zakładała, że pobiorą nawet 7 proc. za przejęcie oszczędności emeryta.
Następnym pomysłem na wypłaty świadczeń z pieniędzy w OFE były zakłady ubezpieczeniowe. Promowało go wielu ekspertów i ekonomistów, w tym także Komisja Nadzoru Finansowego. Jako jedyne wśród instytucji sektora finansowanego mają do tego predyspozycje ze względu na istniejące w ich strukturach departamenty aktuarialne i inwestycyjne. Mogą zatem wziąć na siebie ryzyko zarówno demograficzne, jak i inwestycyjne. Konkurencyjnym pomysłem do firm ubezpieczeniowych był od zawsze ZUS, który i tak zajmuje się już wypłatą emerytur. Przez wiele lat żaden rząd nie zajął się jednak tym tematem.
Dopiero w 2008 r. pojawił się rządowy pomysł na wypłaty emerytur z II filara. Powstały m.in. dwa projekty ustaw o: emeryturach kapitałowych oraz funduszu dożywotnich emerytur kapitałowych (FDEK). Pierwszy z nich zakładał specjalne emerytury okresowe dla kobiet, które przejdą na emeryturę między 2009 a 2013 r., wypłacane – za pośrednictwem ZUS – przez fundusze emerytalne. Drugi projekt o FDEK mówił z kolei o tym, że od 65. roku życia Polacy będą otrzymywać emerytury dożywotnie. Specjalny fundusz dożywotnich emerytur kapitałowych mogłyby zaś tworzyć PTE oraz specjalne, nowe instytucje: zakłady emerytalne. O ile jednak ustawa regulująca emerytury okresowe weszła w życie, tak w przypadku tej drugiej, została ona zawetowana w 2009 r. przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jego zastrzeżenia budził m.in. brak emerytur małżeńskich i waloryzacji na podstawie inflacji (waloryzacja świadczeń z II filara miała być oparta na zyskach z inwestycji zakładów emerytalnych).
Temat kolejny raz powrócił 3 lata temu, gdy resortem pracy kierowała Jolanta Fedak. W 2011 r. ministerstwo pod jej kierunkiem przygotowało projekt wypłat emerytur z pieniędzy w OFE, a o tym co zawierał minister mówiła już w 2010 r. Zakładał on, że pieniądze zgromadzone w OFE będą na dziesięć lat przed przejściem na emeryturę stopniowo przenoszone do ZUS. Zakład miał zapisać je na koncie emerytalnym, a potem zająć się ich wypłatą. Propozycja zakładała, że osoby, które ukończą wiek emerytalny mogą zdecydować, czy chcą wszystkie pieniądze uzbierane w OFE "cofnąć" do ZUS, czy tylko część, a resztę zostawić w OFE. Przygotowany przez resort projekt zakładał również, że oprócz emerytury dożywotniej z OFE będzie wypłacane również jednorazowe świadczenie. Otrzymywać je miały te osoby, których emerytura będzie wyższa od dwukrotności najniższej emerytury.