- Jeżeliby się tak dobrze zastanowić, dlaczego wokół OFE narosły napięcia, to odpowiedź jest jedna. Dlatego, że nie zrealizowano tego, co było zapisane w tle ustawy – że emeryci należący do grup wcześniejszych, będą swoje bieżące wypłaty otrzymywali ze środków pochodzących z prywatyzacji – przekonuje Dariusz Filar.
Jak tłumaczył w Radiu PIN, w latach 2005-2007 praktycznie prywatyzacji nie było, później była, ale środki były przeznaczane na inne cele. Wówczas w ZUS powstawała dziura, którą trzeba było zatykać dotacjami budżetowymi, tworząc w konsekwencji deficyt i powodując narastanie długu.
- Kiedy przed dwoma laty dyskusja o OFE w ogóle się rozpoczęła, ja patrzyłem na to w taki sposób, że jestem przeciwny obniżaniu składki pryncypialnie, ale rozumiem napięcia w budżecie i mając diabelski wybór przed sobą, dochodzę do wniosku „Ok, zmniejszymy składkę, dotacje budżetowe będą mniejsze" – da się zapanować nad finansami publicznymi. Tylko, że wówczas, oprócz obniżenia składki, w systemie nic nie zmieniono. Kapitał pozostawał taki, jaki był, zmniejszał się dopływ nowych środków. Bez entuzjazmu, ale byłem w stanie to zaakceptować – tłumaczył prof. Filar.
Jak podkreślił, rząd szuka obecnie sposobu na to, żeby nie być zmuszonym do dotowania ZUSu w takim stopniu, jak to jest w tej chwili.
- Gdybyśmy przenieśli te środki na 10 lat przed przejściem na emeryturę do ZUSu, to jest bieżące załatanie potrzeb ZUSu, a w rezultacie pozwala to uniknąć dotacji dla niego – mówił gość Radia PIN.