Nie ma konieczności wprowadzania radykalnych rozwiązań w sprawie otwartych funduszy emerytalnych - uważa prezes ZUS Zbigniew Derdziuk. W czwartek we Wrocławiu szef ZUS powiedział, że widzi natomiast potrzebę poprawy efektywności systemu. Dodał, że potrzebne są też rozstrzygnięcia dotyczące wypłacania pieniędzy z OFE. Pytany o to, czy to ZUS powinien wypłacać środki z OFE, Derdziuk odpowiedział, że to decyzja polityczna. Przypomniał jednak, że od 2009 r. ZUS wypłaca kilku tysiącom kobiet emerytury. Ich oszczędnościami nadal zarządzają OFE. Za ZUS jako podmiotem wypłacającym emerytury opowiada się m.in. NBP.
Tylko dożywotnia emerytura
Prezes ZUS już kilka miesięcy temu proponował by to instytucja, którą kieruje zajmowała się wypłatą emerytur. Według jego pomysłu do ZUS, a dokładnie do Funduszu Dożywotnich Emerytur Kapitałowych trafiałyby oszczędności zgromadzone w OFE osób, które ukończyły wiek emerytalny i zdecydowały się zakończyć aktywność zawodową. ZUS zarządzałby też pieniędzmi w tym funduszu. Choć – jak mówił w listopadzie 2012 r. w czasie debaty na temat wypłat emerytur z OFE, która odbyła się w Urzędzie Rzecznika Ubezpieczonych – zarządzanie pieniędzmi mogłoby także być powierzone innym podmiotom z rynku. Derdziuk mówił wówczas, że jest to tanie rozwiązanie, a opłata za zarządzanie aktywami mogłaby, podobnie jak w Szwecji, wynieść ok. 35 punktów bazowych.
Dziś jedno jest pewne emerytury z OFE będą wypłacane w formie dożywotniego świadczenia. Zapewnia o tym i Jacek Rostowski, minister finansów, i Władysław Kosianik-Kamysz, szef resortu pracy. Pomysł OFE na pozostawienie Polakom wyboru: wypłata programowana przez określony czas lub emerytura dożywotnia został mocno skrytykowany. Od przedstawienia tej propozycji rozpętała się zresztą gigantyczna dyskusja, w której zarówno ekonomiści, jak i politycy krytykowali nie tylko ten pomysł, ale i same OFE, jak i cały system emerytalny. Dyskusja wciąż koncentruje się na temacie wypłat, ale już nie poprawy efektywności funduszy.
Przesadzona reakcja
Co ważne podkreślenia wypłaty programowane zaproponowane przez branżę emerytalną nie są nowością. Są wypłacane jako alternatywa do świadczenia dożywotniego w innych krajach, ale zwykle w odniesieniu do dobrowolnych planów oszczędzania na emeryturę. W kilku krajach, głównie Ameryki Południowej (np. Meksyk, Chile, Peru) są także oferowane w publicznym systemie. Warto jednak tu podkreślić, że większość systemów emerytalnych, zwłaszcza w Europie, jest innych od naszego, bo są to systemy repartycyjne (składki pracujących Ida na sfinansowanie bieżących emerytur), o zdefiniowanym świadczeniu (jego wysokość nie zależy od dokonanych wpłat do systemu). W Polsce czy np. Szwecji działa system o zdefiniowanej składce, czyli od tego ile wpłacimy na konta w ZUS i OFE zależy wysokość przyszłej emerytury, który zawiera kapitałową część publicznego systemu emerytalnego (zarządzanie częścią składki jest powierzone prywatnym podmiotom). Nie ma zatem dużej liczby rozwiązań wypłat z kapitałowej części systemu na świecie.
- W powszechnym systemie emerytalnym podstawowym sposobem wypłaty emerytur powinna być renta dożywotnia. System musi być maksymalnie prosty i zrozumiały dla przeciętnych ludzi, ponieważ jest powszechny. Pomysł wypłaty programowanej przez np. 10 lat, choć zwiększa możliwości wyboru, to niestety rodzi poważne ryzyka, a w systemie powszechnym ryzyka o dużej skali – uważa Michał Szymański z Money Makers, były prezes Aviva PTE. Jak dodaje, przykładowo, mylenie średniej długości życia z oczekiwaną długością życia osoby w wieku emerytalnym lub proste porównanie emerytury z renty dożywotniej do emerytury z wypłatą programowaną, stwarza ryzyko błędnych, nieświadomych decyzji, a nawet missellingu (wprowadzenie w błąd przez sprzedawców). Jednocześnie obniżenie emerytury na stare lata będące konsekwencją wypłaty programowanej będzie dla wielu ludzi trudne, gdyż wtedy wrasta niedołężność i co za tym idzie potrzeby medyczne i dotyczące opieki. Ryzyko długowieczności obciąża całkowicie ZUS.