Czy ktoś jeszcze słucha OFE?

Czy tylko mnie się wydaje, że OFE w ostatnich miesiącach rozmawiają właściwie wyłącznie ze sobą? - zastanawia się Krzysztof Nowak z Mercer Polska

Publikacja: 02.04.2013 12:36

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Zauważmy - w mediach co jakiś czas pojawiają sie informacje na temat kolejnych propozycji towarzystw emerytalnych dot. zmian w systemie emerytalnym. Nie zauważyłem jednak, aby ktokolwiek „istotny", np. premier (który lubi sie wypowiadać na temat OFE), czy tym bardziej minister finansów, czy w końcu minister pracy próbowali „poważnie" skomentować te propozycje. Czy to oznacza, że propozycje towarzystw są na tyle bezwartościowe, że nie zasługują na dyskusję? A może nikt nie zamierza słuchać głosu środowiska, które reprezentuje wyłącznie swój własny interes? A może i tak wszyscy wiedzą, że to nie OFE będą decydować o konstrukcji drugiego filaru i że decydujący głos w tej dyskusji należy do ministra finansów (ciekawe, że nikogo nie dziwi, że to właśnie minister finansów, a nie minister pracy, któremu „podlega" system emerytalny wydaje się być tutaj „głównym rozgrywającym"?).

Niezależnie od przyczyn takiego stanu rzeczy bezspornym jest fakt, że opinia środowiska, czyli samych funduszy jest w praktyce najmniej istotna. Wiele wskazuje na to, że to same  fundusze odpowiadają za taką sytuację. Być może to również przestroga dla innych instytucji finansowych, że żadna krytyka, nawet jeżeli na jakiś czas przycicha to i tak nie pozostaje bez znaczenia.

I tutaj drobna dygresja - z tej perspektywy towarzystwa ubezpieczeniowe sprzedające produkty inwestycyjne i emerytalne powinny być może jak najszybciej „pochylić" się nad ofertą, nie czekając na kolejny „przypadek Open Life" - bo być może ten kolejny będzie dla nich tym samym, czym dzisiaj dla OFE jest dyskusja o sposobie wypłaty emerytur z drugiego filara - tzn. że zmiany w sposobie funkcjonowania OFE będą głębokie i jedynie w niewielkim stopniu zależeć one będą od samych funduszy.

Po tym przydługim wstępie spróbuję odnieść się w kilku punktach do tych kwestii, które w moim przekonaniu zaważyły na tak niskiej „wiarygodności" OFE, a tym samym sprzyjają ministrowi finansów w „jednoosobowym" podejmowania decyzji dot. przyszłości drugiego filara.

Pierwszą kwestią wydaje się być język dyskusji o otwartych funduszach emerytalnych - wydaje się, że szeroko rozumiani „przeciwnicy OFE", a z drugiej strony zwolennicy (do tego grona, obok kilku zacnych profesorów należą już dzisiaj właściwie jedynie same fundusze) rozmawiając o OFE właściwie się ze sobą nie komunikują, używając skrajnie różnych argumentów. Pierwsi mówią wyłącznie o długu publicznym i wpływie OFE na jego wielkość, drudzy odwołują się do historii reformy systemu emerytalnego i koncentrują się prawie że wyłącznie na podkreślaniu faktu, że OFE są elementem "wielofilarowości" systemu i jako takie muszą w nim pozostać. W moim przekonaniu takie stawianie problemu jest z gruntu fałszywe, a dodatkowo właściwie uniemożliwia jakąkolwiek sensowną dyskusję. Prawda jest dużo bardziej złożona:

1. Po pierwsze oczywistym jest, że „dzięki" OFE dług Państwa wzrasta - nadal trzeba finansować emerytury, a jednocześnie środki, które dotąd temu służyły trafiają teraz do OFE (ale to chyba było oczywiste i trudno zrozumieć dlaczego ten argument pojawił się 10 lat od wdrożenia reformy?).

2. Rzeczywiście to dzięki OFE zwiększyła się "stabilność" systemu emerytalnego - wprowadzono do niego tak potrzebną wielofilarowość, a tym samym podzielono źródła przyszłych wypłat - cześć od Państwa, część z własnych inwestycji i w końcu część z OFE.

3. No i najważniejsze - OFE pełnią szereg innych ważnych funkcji w gospodarce. Dla przykładu w dużym stopniu odpowiadają za płynność Giełdy (niektórzy uważają - co wydaje się być jednak mało prawdopodobne - że gdy OFE znikną to wraz z nimi z Polski uciekną inwestorzy zagraniczni, którzy odpowiadają za 40 proc. obrotów na naszej Giełdzie). Dalej są znaczącym akcjonariuszem w spółkach giełdowych (szacuje się, że łącznie OFE posiadają prawie 15% wszystkich akcji notowanych w Warszawie), jeżeli ich zabraknie to kursy spadną i wielu inwestorów straci część swoich oszczędności (doświadczenia innych krajów wskazują, że scenariusz taki jest prawdopodobny, ale - jak wierzą przeciwnicy tej tezy - będzie jedynie „krótkim" epizodem w historii warszawskiego rynku). I dalej to dzięki funduszom spółki (co prawda głównie giełdowe) są w stanie pozyskiwać kapitał na rozwój, a Państwo nie ma większych problemów z prywatyzacją przedsiębiorstw państwowych, no i oczywiście z pozyskaniem nabywców na papiery skarbowe - już dzisiaj widać jak zmienia się „geografia" inwestorów, którzy finansują polski dług, kiedyś dominowali krajowi inwestorzy, obecnie coraz ważniejsi stają się inwestorzy zagraniczni kupujący polskie obligacje. No i w końcu rzecz najważniejsza - to dzięki OFE przyszli emeryci zyskają dodatkową gwarancję wypłaty emerytur - oczywistym bowiem jest, że lepiej mieć fizycznie istniejące środki (aktywa zgromadzone w OFE) niż obietnicę Państwa (a właściwie ZUS-u) dot ich wypłaty w przyszłości. Napisałem, że to oczywiste, a z drugiej strony jestem przekonany, że właśnie ta kwestia jest kompletnie pomijana w dyskusji o drugim filarze systemu (o czym szerzej poniżej).

Po drugie - jak wspomniałem na początku - za obecną słabość własnych argumentów w ogromnej mierze odpowiadają same OFE. Wciąż wydaje się, że podstawowym celem towarzystw emerytalnych jest maksymalizacja krótkoterminowych (to ważne) dochodów z zarządzania aktywami funduszy, co przy braku skutecznego PR przynosi natychmiastowe skutki w postaci negatywnych artykułów jakie pojawiają się właściwe zawsze po opublikowaniu sprawozdań finansowych towarzystw. Najlepszy dowód mieliśmy kilka tygodni temu, gdzie tego typu teksty pojawiły się w największym polskim dzienniku. Efekt jest natychmiastowy - w postępie geometrycznym przybywa tych, którzy uważają, że OFE to „złodzieje", ubywa natomiast „ludzi środka" dla których fundusze emerytalne to obok wad również szereg niezwykle istotnych zalet.

Po trzecie nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że same OFE czasami nie do końca rozumieją swoje miejsce w strukturze systemu emerytalnego. Dowód? Właśnie usłyszeliśmy, jak to z ogromnym trudem (jak wynika z doniesień mediów) towarzystwa emerytalne ostatecznie porozumiały się co do proponowanej metody wypłat emerytur z OFE. Niestety przedstawione propozycje zasługują jedynie na uznanie za łagodnie mówiąc „intrygujące" (to komentarz premiera) - na pocieszenie pozostaje domyślać się, że pomysł wypłacania emerytur jedynie przez pewien okres (czyli wcale nie dożywotnio, co - co do zasady - jest absolutnie dominującym rozwiązaniem na świecie) wcale nie był pomysłem wszystkich towarzystw.

No i po czwarte - OFE przypominają pacjenta, który leżąc na stole operacyjnym i czekając na nowe serce zastanawia się, czy ma jakieś lekarstwo na dokuczającą mu „suchość w gardle". To dobrze, że OFE prezentują własne pomysły na zmiany w systemie, wydaje się jednak, że nie dostrzegają (albo przynajmniej nie docierają z tym komunikatem do „rynku") „powagi" sytuacji i właściwych zagrożeń z którymi należy się zmierzyć. Gdyby było inaczej to towarzystwa nie koncentrowałyby się na kwestii liczby funduszy (temat ciekawy, ale na tyle oczywisty, że właściwie kompletnie zbędny dla tej dyskusji), czy też nie miałyby pomysłów na kolejny typ opłaty (sam w sobie bardzo dyskusyjny bo uzależniony od wyników, co przez wielu ekspertów uznawane jest za mało atrakcyjny mechanizm z perspektywy inwestora).

Czym się OFE powinny natomiast zająć? Na przykład przekonaniem obywateli, że likwidacja otwartych funduszy to prawdopodobnie (przydałyby się opinie prawników) nic innego jak poważna ingerencja w prawo własności (środki w OFE nie należą do Państwa, są na naszych indywidualnych rejestrach, co więcej część z nich została już nam wypłacona - wiedzą np. o tym osoby, które odziedziczyły je po zmarłym uczestniku funduszu). Albo idąc dalej może warto wskazać zagrożenia dla budżetu państwa, który w przyszłości będzie musiał finansować coraz większą część naszych emerytur. W tym miejscu warto o refleksję i sięgnięcie do uzasadnienia ustawy o reformie systemu emerytalnego z 1997 r. - jestem przekonany, że wielu z nas będzie zaskoczonych powołanymi wówczas argumentami, które miały uzasadniać powołanie OFE - z tej perspektywy likwidując dzisiaj OFE pewnie za 10-15 lat będziemy pisać podobną ustawę, a jej uzasadnienie jest już właściwie gotowe.

I na koniec pozwolę sobie na najważniejszy komentarz - otóż nie mam najmniejszej wątpliwości, że dzisiaj po jednej stronie „barykady" mamy już tylko OFE, po drugiej zaś „wszystkich innych". Co niestety niezwykle ważne w grupie „wszystkich innych" mamy pewnie większość naszych obywateli. Z tej perspektywy warto zadać sobie pytanie, jak to możliwe, że większość z nas prawdopodobnie poprze pomysł, aby zlikwidować OFE (nie wiem, czy za rok, czy za 5, a może 15 lat) - OFE, w których mamy zgromadzone część naszych oszczędności i tym samym oddać je Państwu w zamian za obietnicę ich zwrotu w przyszłości? Trudno się oprzeć wrażeniu, że ta sytuacją będzie jeszcze długo opisywana jako niezwykle ciekawy i skuteczny eksperyment społeczny, w którym po raz pierwszy w historii poborcy podatkowemu (ministrowi finansów) w ściągnięciu dodatkowych podatków pomogli sami podatnicy. Czy jest lepszy przykład na dojrzałe społeczeństwo, które gotowe jest poświęcić swój własny interes dla dobra wyższego? Jeżeli nawet jest to ja o nim nie słyszałem.

 

Krzysztof Nowak jest członkiem zarządu Mercer (Polska). pełniącym funkcję Polish Office Leader. Jest również szefem praktyki świadczeń w Mercer, bezpośrednio prowadząc lub nadzorując projekty z obszaru restrukturyzacji systemów świadczeń, konstruowania programów emerytalnych oraz planów oszczędnościowych.

Zauważmy - w mediach co jakiś czas pojawiają sie informacje na temat kolejnych propozycji towarzystw emerytalnych dot. zmian w systemie emerytalnym. Nie zauważyłem jednak, aby ktokolwiek „istotny", np. premier (który lubi sie wypowiadać na temat OFE), czy tym bardziej minister finansów, czy w końcu minister pracy próbowali „poważnie" skomentować te propozycje. Czy to oznacza, że propozycje towarzystw są na tyle bezwartościowe, że nie zasługują na dyskusję? A może nikt nie zamierza słuchać głosu środowiska, które reprezentuje wyłącznie swój własny interes? A może i tak wszyscy wiedzą, że to nie OFE będą decydować o konstrukcji drugiego filaru i że decydujący głos w tej dyskusji należy do ministra finansów (ciekawe, że nikogo nie dziwi, że to właśnie minister finansów, a nie minister pracy, któremu „podlega" system emerytalny wydaje się być tutaj „głównym rozgrywającym"?).

Pozostało 91% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami