Szef resoru pracy już we wrześniu przedstawił Jackowi Rostowskiemu, ministrowi finansów, plan nowelizacji prawa dotyczącego konta emerytalnego wprowadzonego z początkiem 2012 r. Proponował w nim by zamienić obowiązujący w IKZE limit wpłat na te konto z procentowego na kwotowy np. 4 tys. zł oraz zwolnić wypłaty oszczędności z podatku dochodowego. Według obecnego prawa wpłata w danym roku zależy od zarobków w poprzednim i wynosi 4 proc. tych zarobków (a dokładnie wymiaru składki na ubezpieczenia emerytalno-rentowe, ale nie więcej niż ok. 4 tys. zł, w 2013 r. jest to 4 231,2. zł). Wpłacone pieniądze można odliczyć od podstawy opodatkowania, ale równocześnie wypłata pieniędzy wiąże się z zapłatą podatku dochodowego.
Jak czytamy w nowym piśmie wysłanym na początku lutego przez Władysława Kosianiaka-Kamysza, propozycje resortu pracy nie spotkały się z akceptacją Ministerstwa Finansów. Argumenty resortu finansów zawarte w odpowiedzi nie są jednak przekonywujące dla Ministerstwa Pracy. I zwraca się o ponowne rozważanie propozycji, które mogą przyczynić się do wzrostu zainteresowania tym kontem.
Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów, przekonywał natomiast w piśmie wysłanym do MPiPS, że oceny IKZE należy dokonać po 2-3 latach. Przy czym jak podkreśla minister pracy, jego propozycja miałaby wejść z początkiem 2014 r., czyli dwa lata po starcie nowych kont służących do oszczędzania.
Ministerstwo Pracy postuluje raz jeszcze o zastosowanie zwolnienia podatkowego na końcu oszczędzania – jeżeli nie od całości, to chociaż od części należnego podatku, ewentualnie wprowadzenie ryczałtowej, niewysokiej np. 5- albo 10-proc. stawki podatku przy wypłacie. To zdaniem resortu przyczyni się do wzrostu zainteresowania tym kontem. Zwłaszcza, że obecne rozwiązanie – „ulga początkowo przyznana w fazie wpłat nie będzie odbierana, często w wyższym wymiarze, w fazie wypłaty" – czytamy w piśmie.
Minister pracy nie zgadza się również z argumentami Ministerstwa Finansów, że w systemach dobrowolnych ubezpieczeń społecznych w krajach unijnych nie istnienie ulga podobna do tej, którą proponuje Kosiniak-Kamysz.