Polska jest krajem pełnym sprzeczności. W chwili kiedy minister skarbu organizuje projekt inwestycyjny (tworząc spółkę Polskie Inwestycje Rozwojowe), mający na celu wspieranie „ważnych strategicznie" inwestycji i w tym celu mobilizuje szereg różnych źródeł finansowania ministra finansów nie interesuje możliwość zachęcenia obywateli do oszczędzania z myślą o uzupełnieniu przyszłej emerytury „obowiązkowej".
Kolejny przykład - część instytucji finansowych mogących niejako naturalnie czerpać z zasobów zaufania, jakim obdarza je (wciąż licząca się) rzesza Polaków grzebie to zaufanie sprzedając swoim klientom mało atrakcyjne, a często po prostu nieopłacalne produkty finansowe.
No i ostatnia obserwacja - kiedy (a może właściwie czy kiedykolwiek) widzieliście Państwo naszych związkowców, którzy z pasją i z zaangażowaniem przekonywaliby rząd i parlamentarzystów, że w naszym wspólnym (ważne słowo, nie „ich", czy „tamtych") interesie leży takie przeprojektowanie przepisów prawa pracy, aby Polska stała się największym w Europie importerem kapitału, know how i nowych pomysłów gospodarczych? Aby nasze bezrobocie zniknęło nie dzięki ograniczeniom obowiązującym przy zwalnianiu pracowników (czasami tak można odczytać oczekiwania liderów związkowych), ale dzięki temu, że popyt na pracowników zgłaszany przez napływających do Polski inwestorów (w tym oczywiście także naszych rodzimych) będzie coraz trudniej zaspokoić lokalną podażą.
Oczywiście daleki jestem od tego, aby uznać, że tego typu zjawiska opisują nasz „narodowy charakter", odwrotnie znajdujemy obecnie na świecie szereg podobnych przykładów, ale niestety w żaden sposób nie tłumaczy to dlaczego postępujemy w ten właśnie sposób. A może - podobnie jak postępują ci, którzy odnoszą sukces w „normalnym" biznesie - odważmy się podejść do trapiących nas problemów w sposób niestandardowy, odrzucając schematyczne rozwiązania?
Jestem przekonany, że właśnie w obszarze mobilizacji oszczędności czas na odważne i nieszablonowe rozwiązania. Ostatnie lata chyba już wszystkich przekonały, że od dodawania kolejnych i coraz lepszych produktów pieniędzy na rynku inwestycyjnym nie przybędzie. Bardzo nie chciałem pisać (a nawet wspominać) o klapie tzw. Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), ale niestety to właśnie ten produkt i jego krótka historia najlepiej opisują czego nie warto już więcej robić. Dodatkowo, na bazie tego typu doświadczeń można już dzisiaj wypracować lepsze rozwiązania, które powinny skutecznie pogodzić sprzeczne czasami interesy uczestników rynku, pozwalając nam wszystkim osiągnąć rzeczywisty sukces.