Od 12 lat funkcjonują pracownicze programy emerytalne (PPE), a od 2004 roku indywidualne konta emerytalne (IKE). Chociaż oba produkty są korzystne dla osób oszczędzających - stwarzają warunki do tego aby gromadzone środki były efektywnie inwestowane, to jednak ich popularność jest zbyt mała. Od stycznia tego roku pojawił się nowy produkt - indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) z zachętą do oszczędzania w postaci odpisu wpłat od podstawy opodatkowania. Czy osiągną sukces? Najwięksi optymiści (do których zalicza się autor) przewidują, że nowa ulga podatkowa skusi docelowo 10-15 proc. Polaków.
Co zrobić aby połowa, a nawet więcej Polaków miała dodatkowe oszczędności emerytalne? Należy kontynuować zmiany przepisów z ubiegłego roku, których pierwszym etapem była nowelizacja ustawy o indywidualnych kontach emerytalnych. Na czym powinien polegać kolejny etap? Skoro w indywidualnych formach mamy do wyboru dwa modele podatkowe – model TEE w IKE (podatek, zwolnienie, zwolnienie), a w IKZE model EET (zwolnienie, zwolnienie, podatek), to takie same dwa modele powinny być oferowane w grupowych formach planów.
W zdecydowanej większości krajów o dużo bogatszej tradycji funkcjonowania dobrowolnych planów emerytalnych, to właśnie programy oferowane i współfinansowane przez pracodawcę przeważają nad planami indywidualnymi; przykładowo w Wielkiej Brytanii ponad 52 proc. pracowników uczestniczy w PPE. Ale nawet na Węgrzech - o takiej samej jak w Polsce, krótkiej tradycji - ponad 30 proc. zatrudnionych uczestniczy w grupowych formach zabezpieczenia emerytalnego.
Do podobnego modelu powinniśmy zmierzać także w Polsce. Aby tak się stało wymagana jest nowelizacja ustawy o pracowniczych programach emerytalnych, spójna ze zmianami w ustawie o IKE (aktualnie ustawy o IKE oraz IKZE).
Na czym miałaby ona polegać? Na wprowadzeniu pracowniczych programów zabezpieczenia emerytalnego (PPZE), podobnie jak w IKZE, z odpisem wpłat od podstawy opodatkowania - funkcjonujących według modelu EET.