Nie ma jednej przyczyny dla której w jednym kraju wiek emerytalny wynosi 60 lat, a w innym 65 lub więcej lat. - To jest czynnik w dużej mierze wynegocjowany społecznie i wymuszony przez państwo – ocenia prof. Tadeusz Szumlicz z SGH.
W krajach byłego bloku komunistycznego wiek emerytalny był ustalony niżej - na poziomie 55-60 lat, niż w krajach kapitalistycznych, w których dochodził do 65 lat. Do niedawna jednymi z najmłodszych emerytów byli np. Turcy, Grecy czy Włosi. Najdłużej pracowali z kolei mieszkańcy Skandynawii.
W większości krajów wiek emerytalny jest ustalony sztywno, często z rozdzieleniem na kobiety i mężczyzn. Ale są przypadki, jak Szwecji i Finlandii. Z kolei w przypadku Islandii wiek emerytalny w ramach publicznego systemu wynosi 65 lat, a z prywatnego 67 lat. Nie jest to jedyny taki przykład na świecie. - Japończycy pracują do 60 lat i otrzymują niskie świadczenie z publicznego systemu. Po pięciu latach dostają emeryturę także z planu zakładowego. Do tego czasu zwykle dorabiają do emerytury państwowej – tłumaczy dr Dariusz Stańko z SGH.
Od pewnego czasu widoczny jest światowy trend wyrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz jego podnoszenia dla obu płci (i zapewne to dopiero pierwsza tura). Jest to jedna z możliwości walki ze zmianami demograficznymi. Powodują one, że rośnie średnia oczekiwana długość trwania życia, a to wymusza podnoszenie wieku emerytalnego, aby zachować stałą proporcje między aktywnością zawodową a emeryturą. - Żyjemy dłużej, płacimy składkę od wciąż tak samo długiego okresu kariery zawodowej, a efekt jest taki, że na koniec tego okresu mamy tyle samo co kiedyś, ale musi to wystarczyć na dłużej – mówi Krzysztof Nowak z Mercer. Stąd decyzje o wydłużaniu momentu zakończenia kariery zawodowej.
- Wydłużanie się długości życia to trend, który prowadzi do zmian strukturalnych i innowacji w wielu dziedzinach, niezbędnych dla utrzymania i pomocy starzejącej się populacji – podkreśla Maciej Szwarc, prezes AXA Polska.